Archiwum lipiec 2004


lip 18 2004 nyu to pa
Komentarze: 4

Ostatnio jest mi dobrze. Choc to jeszcze nie to. W sumie to moglabym biegac, snic, tanczyc i calowac jednoczesnie, to nie bedzie to. Nie umiem tego wytlumaczyc. Tu chodzi o te pokrzywy, butelke mineralnej, kilka slow, rowery, zachod, pole. W roku szkolnym juz nie bedzie tak dobrze. Ludzie to taki paskudny gatunek, ze gdy sa szczesliwi zaczynaja szukac dziory w calym i juz dopatruja sie daty konca tego szczescia. A szczescie leci sobie z wiatrem, jak św. Mikolaj, nie zapomina o nikim, ale najbardziej nagradza tych najgrzeczniejszych. Nie zaleznie od tego ile dasz otrzymasz dwa razy tyle, zalezy tylko czy dasz dobro czy tez nie. Heh, odbiegam od tematu (byl jakis?). Zajefajnie, ze jutro tam jade, fajnawo ze mam poparzne rece (stopniowanie przymiotnika 'fajnie' fajnawo, fajnie, fajowsko, zajefajnie) od tych pokrzyw, bo wiem co to znaczy, wiem co przypomina. Znikam na tydzien moi mili, jade do tego niedobrego Luniaka, wroce nie sama. Bartek wroci 27go jednak, coolaśnie :). Ucze sie zycia bez dolów, dobrze mi idzie. Jak dlugo beda na swiecie ludzie uciekajacy na pole (lub w las z braku pola, no albo nad jakas wode) ten swiat nie zginie.
Pozdro dla wszystkich.

graphitowa_roza : :
lip 16 2004 archiwum
Komentarze: 3

Heh, to archiwum. Uno sentimento.
Z czasem wszystko zmieni sie w archiwum.
W nagrobki i archiwum, życiorysy pisane pustymi, urzedowymi slowami.
Przeliczą nas na spadki, na wartosc danej nieruchomosci.
Na dlugosc zycia, stan zdrowia, okolicznosci smierci.
Nic nie wiedzą. Nie napiszą o tym co bylo dziś o 4 rano, nie policzą tysięcy wymienianych usmiechow, tysiecy wylanych lez, nie spojza na bezcenny dobytek cieplych wspomien i garstke spelnionych w pocie czola marzen. Nawet to im przez mysl nie przejdzie. I nic ich nie beda obchodzic nasze idealy, obrane cele, wielkie milosci. I to co kiedykolwiek udalo nam sie zbudowac wyda sie smieszne, w porownaniu z nieopisana wiecznoscia. Male, slabe, przemijajace istotki, niekoniecznie zle.
A co tam. Niech sobie przeliczaja jak chca.
Ich sprawa.
My swoje wiemy, marzen w naszych sercach i gwiazd we wszechswiecie nie da sie przeliczyc.
Nie wiem czy to wazne, czy to cos znaczy, ale...
to nasze, no nie?

****************************************************************

uwielbiam piekno
nieba, slonca, pola, ludzkich oczu, ognia, muzyki, glosu, smiechu, wspomien, nadzieji, beztroskosci
uwielbiam

graphitowa_roza : :
lip 15 2004 biec
Komentarze: 4

Biec. Szybko, najszybciej. Totalny sprint, tak, ze prawie sie przewracasz, nogi ci sie plączą. I sam siebie pytasz, jak dlugo jeszcze zdolasz? Ale jest cudownie! Po lewej pole, z boskim zachodem slonca, droga, bardzo zmeczony asfalt. Szybciej! Krzyczysz do wlasnych mysli.
Bo w twoich marzeniach on stoi na końcu. Jest tam i usmiecha sie. Mialam ochote paść, paść na ten pierdolony asfalt. Biec tak dlugo i z calych sil zeby pasc, dac z siebie wszystko, splonac. I znowu to mnie dopada, zeby uciec, zniknac, odejsc na zawsze, jakby tutaj wcale nie bylo moje miejsce. W sumie to czuje sie jak zza sciany. Tylko sny. Im wiecej o tym pisze tym bardziej to do mnie dociera.
"Istnieje tylko cierpienie,a nie cierpiący;
Istnieje czyn, a nie czyniący ;
Istnieje nirwana, a nie ten, kto jej szuka;
Istnieje droga, a nie ten, kto nią podąża"
Slowa Buddy.
Kiedy snie, nie jestem śniącą, nie jestem jedną postacią w śnie, jestem calym snem. Kiedy biegne, nie jestem biegnaca, jestem droga, wlasna droga, celem, powietrzem, bolem w plucach (uwielbiam to klucie). Kiedy tancze nie jestem tanczaca, jestem muzyka, tlumem, tym duszyn powietrzem, potem wlasnym i innych cial, zapominam swego imienia. Kiedy go caluje tez zapominam jak sie nazywam. I to jest cudowne, bo wtedy jestem wszystkim, jestem ta chwila, doswiadczam jej w pelni.
I chyba o to mi chodzi. Ale... ja jeszcze nie wiem... ale jestem blisko, chce tanczyc.

 

graphitowa_roza : :
lip 13 2004 :P
Komentarze: 2

Notka, bo tak, jebac przerwe wakacyjna :P
Nie no, bedzie krotko zwiezlowato, tak dla mnie, zebym kiedys czytajac archiwum wiedziala, ze to dzis bylo.
On to takie rozkoszne (:D) stworzonko, jak zaczal napierdalac na perkusji to mi centralnie szczena opadla.
Nigdy jeszcze nie latalam tak wysoko, a wiem, ze mozna wyzej i troche sie boje syndromu Ikara, ale to prawda - mozna wyzej, cholera.
Na wpol roztopione maslo w plecaku.
"o qrde Chmielu!"
Zbunkrowana malinka i caly czas w stresie (widac, nie widac?!), fluid sie przydaje ;).
a kiedy przyjdzie po mnie, zegarmistrz swiatla purpurowy, by mi zabeltac blekit w glowie... nie ma piekniejszej piosenki
Potrzebowalam tego, to normalne, tak.
Wiecie? Szczesliwie.

graphitowa_roza : :
lip 12 2004 *
Komentarze: 2

Jest lepiej, dobrze. Odechciewa mi sie tu pisac. Blogi sa smieszne. Ale so tam. Czasami mam napady weny zeby cos tu napisac. Mniejsza. Jutro u Wojtka :) czekam na Wloclawek, potem na Tatry. W wolnych chwilach narkotyzuje sie Baldurem i ksiazkami, jest wygodnie. Pole. I ciekawe sny. Kukulcze gniazdo na dvd :).
Chyba zrobimy sobie tutaj przerwe wakacyjna so? :)
No, nie liczac wyjatkowych okolicznosci, ktore moga nastac ;) :P

graphitowa_roza : :