maj 09 2003

Deszcz...wolnosc....


Komentarze: 2
Dzi[ tak jako[ wyszlo, ze wracalam sama do domciu, zaczal padac deszcz... Mialam na sobie moj koffaniutki czarny sweter, ale bylo mi zimno, co tam zimno, cala sie trzeslam, ale olalam moje porabane cialo bendonce odzwierciedleniem chorego umyslu, rozejzalam sie dokladnie, nikogo nie bylo w okolicy... Deszczowka splywala po chodniku i jezdni, zatrzymalam sie, rozlozylam rece, unisolam twarz, zamknelam oczy, wyobrazilam sobie jak kajdany na moich dloniach pekaja, jak lancuch z mojej szyi ssuwa sie i opada obok butow, jak za mna stoi moj aniol stroz i lampie mnie za rece, czy zastanawialiscie sie kiedys co to jest wolnosc? Prawdziwa wolnosc? Wyszeptalam wtedy slowa "ojcze... dziekuje, za to... za wolnosc... za to ze..." reszte dokonczylam w duszy, ale to bylo naprawde cudowne... Stac w deszczu i miec caly swiat w dupie, cieszyc sie przez krotka chwile, cieszyc sie z zycia. Lecz potem trzeba bylo ruszyc dalej, nie wiem jak dlugo tam stalam, ale jestem niemal pewna ze nikt mnie nie widzial chyba ze jakies zagubione pary oczy przytkwione do szyby... 
graphitowa_roza : :
Graphitowa_Róża
19 maja 2003, 20:40
rzecza ktora odbiera wolnosc sa uzaleznienia, ukoj swe sumienie, nic mi nie odebralas,lecz wrecz przeciwnie - wiele mi dalas i pokazalas :)
bea
15 maja 2003, 16:48
jezu...Monia........takie mam wyrzuty że ja ci tę wolność odebrałam....przynajmniej jej początek...aż strach pomyśleć co by się stało gdybyśmy.....................NEVERMIND

Dodaj komentarz