maj 06 2005

dzis, okolo 23:53


Komentarze: 1
Dzień za dniem... myśli raz normalne, raz ich nie ma.. raz za wysoko, zebym mogła dosięgnąć. Sama nie wiem czego chce, co da mi szczęście. Znowu slucham systemu i znowu mi wraca. Mam cos w glowie. Mmmmmmam cos na pewno. Ochote na spacer. Mysl, ktora sie telepie, ze wszyscy umrzemy. Mam ochote napic sie czegos, lubie ten pieprzony alkohol. A im i tak tylko o to chodzi, zebys sam nie mogl myslec, zebys sam nie mogl chodzic... Sypią mi sie bzdury, spod klawiatury. Sama jestem, sama w sensie samotna. I nie mam sensu. Jednak ufam, jezeli przestane ufac, to wypadne z okna nawet o tym nie wiedząc. Naiwnie ufam, ze bedzie Happy End, gowno prawda. Drażnią mnie ograniczenia - szkoła, dom, kasa, odległość, czas. Czasem w sposob niemal namacalny czuje, ze jestem ponad tym wszystkim. Śmieci, śmieci, śmieci. Kiedyś ktoś was sprzątnie, jednym palcem, okruszki na podłodze. Jak ja czasem lubie leżeć na podłodze.. ta moja okruszkowość. To śmieszne, to niewiargodne, ale ten świat jest prawdziwy. Ide spać. Spać! a nie, udawac, ze spie, jak kiedys. Obudze sie i bede miec 70 lat, będe dziergac na drutach małe skarpetki dla wnucząt, ktorych nikt nie będzie nosił, bo będą bez metki Nike, będe piec ciasta, ktorych nikt nie będzie jadł, bo będą bez konserwantów, będe wspominac czasy, ktorych nikt nie będzie pamiętał.
graphitowa_roza : :
07 maja 2005, 10:23
Tego typu ograniczenia będą zawsze. Cała trudność polega własnie na tym, by nauczyć się być wolny mimo tego wszystkiego.

Dodaj komentarz