Imperium wskrzeszono
Komentarze: 3
Yeah! W końcu podlączyli mi kompa i już wszyściutko jest ok. Caly dzionek tylko nosilam, podawalam, przynosilam, wycieralam, ukladalam, przenosilam i skladalam. Tak to jest w czasie remontu kiedy trzeba wszystko wynieść z pokoju itp. itd. Zmęczona jestem... Jeszcze musze iść z mlodszym bratem do kościola... i to już za 10 minut (sic!). Strasznie jest żyć w tak pobożnej rodzinie, jakby stara nie mogla z nim iść, jakby nie mógl sam iść (ma już te 10 lat, to poważny wiek), nie, JA musze z nim iść mada facka. Pleeeecki mnie bolą, niech mi ktoś zrobi masaż... Dziś też caly dzień padalo, tylo teraz kiedry musze iść do tego porąbanego kościola to przestalo, typowy przyklad Boskiej wredoty. Odlączyli mi telefon, na szczęście mam komóre ;). Do Przyjezierza jade w 14, w poniedzialek (ale nie jutro ;)). Ok, koniec narzekania, mam kompa i wszystko w nim dostatecznie sprawnie chodzi, mój kochany Wincent :* (tak sie moj komputer nazywa, a drukarka to Skurwysyn).
Dodaj komentarz