Więc jestem. Londyn. Pietrowe, czerwone autobusy, ładne, czarne taksówki, ruch
lewostronny, czerwone budki telefoniczne, czerwone skrzynki pocztowe, czerwone
samochody Royal Mail rodem z bajki 'pat i kot', szpetne Eye of London, Big Ben
i cudny budynek parlamentu, który przywodzi na myśl elfią architekture z "Władcy
Pierścieni'. Piękno tych wszystkich budowli miesza się z tą angielską specyfiką
(autobusy, ruch lewostronny itp.) oraz z tym wszystkim, co jest w wielkich
stolicach europejskich... Słowo 'pepole' najbardziej tu pasuje. Wszystkie
kolory skóry, najdziwniejsze języki, wszystko miesza się, kotłuje, huczy,
żyje... Porażające. Do tego ta pogoda... niebo jakby ze stali, nie ma dnia,
żeby chociaż przez 15 minut nie padało. Nie wiem, nic nie wiem, skołowało mnie
to wszystko. Znowu uczucie otwierania się, myśli, horyzontu (podobne do tego,
co było gdy poszłam do liceum). Ciekawie tu, ale znany jest tylko słowniański
akcent, który można zasłyszec czasem w autobusie. Wszystko to jakoś naciska na
mnie... do tego wspomienie (i oczekiwanie na kolejny) lotu samolotem. To było
naprawde piękno, choć proste i surowe. W chwili startu przez 5-8 sekund jest
uczucie stanu nieważkości, jak w statku kosmicznym. Nie znałam takiej lekkości
(przynajmniej na trzeźwo ;)). Potem tylko w góre i w góre, aż w końcu, te
chmury, które zwykłam oglądć z dołu teraz też oglądam tylko, że... musze spojżec
w dół żeby je zobaczyc! Te same chury, tylko, że już nie widziane z dołu. Z
góry. Widze, jak ich cień pada na ziemie i czuje nic innego, jak zachwyt.
Troche trzęsnie, takie śmieszne uczucie w brzuchu jak na szalonej kolejce w
jakimś lunaparku. Ciągle wyżej i wyżej. Domki i samochody na dole wyglądają
jak zabawki, całośc przypomina drogą plansze do strategicznych gier wojennych,
która została wykonana z perfekcyjną precyzją. Wyżej i wyżej. W końcu jesteśmy
ciut nad tymi wyższymi chmurami. Moge widzieć je 'z profilu'. Kształty chmur
widzianych z dołu pobudzają wyobraźnie, chmura oglądana, w że tak powiem,
3D to już odlot :). Kłęby białego puchu, lekkiej pianki, wydają sie być na
wyciągnięcie ręki. Biel, czysta biel, takiej jeszcze nie znałam. Gdy już nasyce
się ich widokiem podnosze głowe w góre i po raz kolejny mnie zatyka. Błękit.
Zimny, czysty. To słowo pasuje najbardziej - czysty. Wygląda jak głęboki
oddech chłodnego powietrza. Na jego widok aż chce się oddychać. Chmury wokół,
błękit (przyszedł mi na myśl zwrot 'Królestwo Niebieskie' i może używałabym
go, gdyby nie ten film z Bloomem :///), znikająca ziemia gdzieś na niewiadomo
jakim dole oraz dość głośno pracujący silnik samolotu (dźwięk wręcz transowy,
plus to zatykanie uszu) mrrrr... jak mi było dobrze... Niebiański krajobraz
zachwycił mnie najbardziej. Niebo. Niebo. Tylko aniołów brakowało. Było mi
tam bosko. Za cholere nie chciałam wracac na ziemię, nawet wiedząc, ilu
ważnych dla mnie ludzi żyje na tej ziemii. Wtedy to nie było ważne,
wszystko co ziemskie odeszło...11km nad ziemią. Teraz już inaczej patrze na
niebo, teraz będe sie uśmiechać do siebie, w duszy i myśleć 'byłam tam'.
Zdecydowanie jedna z nacudowniejszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały.
Taaaaaaaaa... co do Londynu... mogłabym godzinami patrzec na parlament.
Pozatym jestem absolutnie podjarana Hellsingiem (anime, nie ten nędzny film),
gdy widze miejsca, którte zostały ukazane w jakimś z odcinków to aż chce
mi sie skakać z radości :). Aha, no i spotkałam Kazika Staszewskiego :D,
na lotnisku, już w Anglii. Zamieniłam z nim 2 słowa, podpisał mi sie na
ręce (nie miałam papieru przy sobie, cholera) i mam z nim zdjecie zrobione
komórką Bartka :))). Dobrze, dobrze jest, przynajmniej z jednej strony.
Z drugiej to niepewność, dużo przemyśleń, naprawde dużo, no i tęsknota.
Bo tęsknie, po części za tymi wszystkimi ludźmi, a po cześci... za krajem?
Nie wiem, dziwne to uczucie... ale odkąd tu jestem słucham głównie polskiej
muzyki. Czegoś mi brakuje, czegoś, czego nie ma tu, a jest u nas, nie umiem
jeszcze tego bliżej określić. Heh, rozpisałam sie. No nic... szukam
Integral, ciągle szukam, chce ją znaleźć. Kto wie... Na razie to tyle :).
Dodaj komentarz