sie 05 2005

Londyn...Niebo, Londyn


Komentarze: 4
Więc jestem. Londyn. Pietrowe, czerwone autobusy, ładne, czarne taksówki, ruch lewostronny, czerwone budki telefoniczne, czerwone skrzynki pocztowe, czerwone samochody Royal Mail rodem z bajki 'pat i kot', szpetne Eye of London, Big Ben i cudny budynek parlamentu, który przywodzi na myśl elfią architekture z "Władcy Pierścieni'. Piękno tych wszystkich budowli miesza się z tą angielską specyfiką (autobusy, ruch lewostronny itp.) oraz z tym wszystkim, co jest w wielkich stolicach europejskich... Słowo 'pepole' najbardziej tu pasuje. Wszystkie kolory skóry, najdziwniejsze języki, wszystko miesza się, kotłuje, huczy, żyje... Porażające. Do tego ta pogoda... niebo jakby ze stali, nie ma dnia, żeby chociaż przez 15 minut nie padało. Nie wiem, nic nie wiem, skołowało mnie to wszystko. Znowu uczucie otwierania się, myśli, horyzontu (podobne do tego, co było gdy poszłam do liceum). Ciekawie tu, ale znany jest tylko słowniański akcent, który można zasłyszec czasem w autobusie. Wszystko to jakoś naciska na mnie... do tego wspomienie (i oczekiwanie na kolejny) lotu samolotem. To było naprawde piękno, choć proste i surowe. W chwili startu przez 5-8 sekund jest uczucie stanu nieważkości, jak w statku kosmicznym. Nie znałam takiej lekkości (przynajmniej na trzeźwo ;)). Potem tylko w góre i w góre, aż w końcu, te chmury, które zwykłam oglądć z dołu teraz też oglądam tylko, że... musze spojżec w dół żeby je zobaczyc! Te same chury, tylko, że już nie widziane z dołu. Z góry. Widze, jak ich cień pada na ziemie i czuje nic innego, jak zachwyt. Troche trzęsnie, takie śmieszne uczucie w brzuchu jak na szalonej kolejce w jakimś lunaparku. Ciągle wyżej i wyżej. Domki i samochody na dole wyglądają jak zabawki, całośc przypomina drogą plansze do strategicznych gier wojennych, która została wykonana z perfekcyjną precyzją. Wyżej i wyżej. W końcu jesteśmy ciut nad tymi wyższymi chmurami. Moge widzieć je 'z profilu'. Kształty chmur widzianych z dołu pobudzają wyobraźnie, chmura oglądana, w że tak powiem, 3D to już odlot :). Kłęby białego puchu, lekkiej pianki, wydają sie być na wyciągnięcie ręki. Biel, czysta biel, takiej jeszcze nie znałam. Gdy już nasyce się ich widokiem podnosze głowe w góre i po raz kolejny mnie zatyka. Błękit. Zimny, czysty. To słowo pasuje najbardziej - czysty. Wygląda jak głęboki oddech chłodnego powietrza. Na jego widok aż chce się oddychać. Chmury wokół, błękit (przyszedł mi na myśl zwrot 'Królestwo Niebieskie' i może używałabym go, gdyby nie ten film z Bloomem :///), znikająca ziemia gdzieś na niewiadomo jakim dole oraz dość głośno pracujący silnik samolotu (dźwięk wręcz transowy, plus to zatykanie uszu) mrrrr... jak mi było dobrze... Niebiański krajobraz zachwycił mnie najbardziej. Niebo. Niebo. Tylko aniołów brakowało. Było mi tam bosko. Za cholere nie chciałam wracac na ziemię, nawet wiedząc, ilu ważnych dla mnie ludzi żyje na tej ziemii. Wtedy to nie było ważne, wszystko co ziemskie odeszło...11km nad ziemią. Teraz już inaczej patrze na niebo, teraz będe sie uśmiechać do siebie, w duszy i myśleć 'byłam tam'. Zdecydowanie jedna z nacudowniejszych rzeczy, jakie mnie w życiu spotkały. Taaaaaaaaa... co do Londynu... mogłabym godzinami patrzec na parlament. Pozatym jestem absolutnie podjarana Hellsingiem (anime, nie ten nędzny film), gdy widze miejsca, którte zostały ukazane w jakimś z odcinków to aż chce mi sie skakać z radości :). Aha, no i spotkałam Kazika Staszewskiego :D, na lotnisku, już w Anglii. Zamieniłam z nim 2 słowa, podpisał mi sie na ręce (nie miałam papieru przy sobie, cholera) i mam z nim zdjecie zrobione komórką Bartka :))). Dobrze, dobrze jest, przynajmniej z jednej strony. Z drugiej to niepewność, dużo przemyśleń, naprawde dużo, no i tęsknota. Bo tęsknie, po części za tymi wszystkimi ludźmi, a po cześci... za krajem? Nie wiem, dziwne to uczucie... ale odkąd tu jestem słucham głównie polskiej muzyki. Czegoś mi brakuje, czegoś, czego nie ma tu, a jest u nas, nie umiem jeszcze tego bliżej określić. Heh, rozpisałam sie. No nic... szukam Integral, ciągle szukam, chce ją znaleźć. Kto wie... Na razie to tyle :).
graphitowa_roza : :
jedyna biedrona
10 sierpnia 2005, 22:49
noo pieknie pieknie...ciesz sie..ale nie zapomnij wrocic..bo ja tu juz nie wytrzymuje a 3 tygodnie zostaly...:*
06 sierpnia 2005, 20:01
:)
peace
05 sierpnia 2005, 20:40
Zazdroszcze! Londyn!!!! Super opis... Ogladaj jak najwiecej i nam to opisuj!!!! CZEKAMY!!!!
05 sierpnia 2005, 10:20
Świetna notka. A opis lotu samolotem mnie po prostu zachwycił. Korzystaj maksymalnie z wyjazdu i wracaj do nas cała i zdrowa!:)

Dodaj komentarz