Nie ma odpowiedzi, którą chciałam usłyszeć. Ciągle niepewność (???).
Tylko słowa... "najprawdopodobniej"..."jeżeli będe w Polsce"... "ja mimo
wszystko chciałabym utrzymać z tobą kontakt" te dwa ostatnie zaskoczyły mnie,
potem tylko "sprawdzam poczte codziennie", "spotkamy sie w połowie lipca" i
"dzwoń zawsze po 22". Ciężko teraz przychodzą mi jakiekolwiek myśli. Wiązanie
faktów... czuje coś na kształt samotności. Jak to było? To nie tylko wyrok,
to postanowienie, świadome, dobrowolne przyjęcie losu w imię idei. Chyba tak.
Moje myśli są chore i chyba za poważnie mi. Najmę pajaca, nadwornego
błazna... Czasem trzeba pewnym rzeczom zwyczajnie pozwolić się skończyć.
Iść samemu, bez trzymanki. Jakież to wszystko głupie! Przeczę sama sobie...
Dodaj komentarz