Mam dziwne wrażenie, że moje życie postanowiło wbrew moim przewidywaniom i
wogóle wbrew wszystkiemu zmienić się na lepsze. Wielkie uderzenia, wielkie
nadzieje, wielkie oczekiwania, wielkie niepewności, moje życie też ma manię
wielkości. Jak to postrzegać? Nijak, w żaden specjalny sposob. Zachciało mi
sie Pidżamy słuchać. Mój żełądek się wykręca, nie wiem, czy to choroba, czy
co... Za cholere nie moge skupić sie na lekcjach, dobrze że zbliżają sie
święta, bo pewnie bym sie pogrążyła jeszcze bardziej. O co chodzi? Co sie
wogóle dzieje? Słowa 'dobrze' i 'źle' nie istnieją już od wieków. Dzięki
Ci Panie za ten hedonizm, za metry dystansu, za naiwność i łatwowierność,
za te pierdolone cykle pełne ślepych nadzieji. "Rzeczywistość jak nieczynne
neony." Z góry już troche przewiduje przebieg wydarzeń, za jakiś czas dowiem
sie na pewno. Żeby sie na kimś poznać wystarczy niewiele... Metry dystansu,
droga na Brześć, 666, trzymaj sie.. cześć. Jedno wiem, dawniejsze ja traci
prawo głosu. Świat to żart, winna farsa, komu spłatać figla?
Dodaj komentarz