Archiwum 26 maja 2004


maj 26 2004 czy wyrzekacie sie?
Komentarze: 2

Swoim dużym paluchem brudnym od jakieś tlustej substancji (podobno krzyżmo święte) dotkną mojego czola i to wlasnie miala byc TA chwila. Byla? Nieeeeee no co wy :D. Usmiechal sie skubany i jakies takie cieplo od niego bilo, od jego blekitnych oczu zaczela mi sie geba usmiechac. Cala msza przegadana z kumpela, zadnego buntu, sprzeciwu czy mysli w stylu 'jebany kosciol' ne, raczej smianie sie z tego wsztkiego. Big LoL dla kosciola. Kasa z bierzmowania pójdzie na wycieczkowe wino :]. A teraz z innej beczki. Dobrze mi. Chodze z glową w chmurach. Marzenie na marzeniu. Uśmiech, choć czasem zalamka, ale tylko chwilowa. Kiedy jest taka chwila, kiedy ktoś niszczy moje bańki mydlane, wtedy robi sie cieżko. Ale robie nowe bańki. Ta, bańki, takie mydlane. Mydlane bańki, banki mydlane, takie bańkowate, mydlane. Uwielbialam je puszczac z balkonu jak bylam mala, patrzeć jak lecą i lecą i wierzylam ze doleca na drugi kraniec świata. Kto wie, może dolecialy? Moje bańki mydlane, w które powkladalam marzenia. Jest we mnie sporo uczuć, ktorych tu nie opisze, są zbyt... powiedzmy osobiste. Ale ja jeszcze nie umiem tego tak ubrac w slowa, zeby ktokolwiek zrozumial. To slowo: duch. Jeden. To sie powtarza. I w tej i w tamtej wierze, a ja wierze, moze nie, czuje, chyba, czuje, mysle, nie, nie mysle, wierze bo tak jest, jest? Niewazne. I milosc bez twarzy. Śpie w snieznobialym puchu, jest mi leciutko, grzeje mnie slonko, brzuszek mam pelen czekolady pelnomlecznej, nie budzcie mnie.

Czy wyrzekacie sie Szatana (...)?
szeptem:nie glosno:wyrzekamy sie ;)

graphitowa_roza : :