Archiwum 10 czerwca 2003


cze 10 2003 Lepiej, o wiele lepiej
Komentarze: 3

Starsza mnie wqurwila i to nieziemsko, nikt nie potrafi mnie tak ranić jak moja stara, ale qurwa jej mać, nie pozwolę żeby takie nędzne robactwo popsulo mi humor, czsami naprawde jej nienawidze... Bylam wyginać się u Pauli (ma sie to szczeście, kiedy przyjaciólka mieszka nad jeziorem :D) z Anitą, potem poszlyśmy na lody, bycząc się na lawkach na rynku i obczajając przechodzących facetów, yeah, to lubie :). Wszystko ok. Już mi lepiej, faza z Matrixem przeszla, pokonalam to...sama...jednak jestem silna, na tyle aby nie oszaleć... Za 10 dni Wakacje (!!!!!) extrasuperzajebiście sie ciesze, pojade do Wloclawka, zrobie pożądek z taką jedną... To będzie chyba najcięższa walka, jaką przyjdzie mi stoczyć, troche sie boje (że nie podolam) ale zrobie to, spalając się... do kości..... Dziś dzięki znalezieniu ODPOWIEDZI uwierzylam w swoje sily, mój miecz jest ostry, klinga lśni w blasku księżyca.... Wiem o co walcze... Zwycięże, pokarze wszystkim tym którzy starcili nadzieje, ZWYCIĘŻE!!!

graphitowa_roza : :
cze 10 2003 ODPOWIEDŹ
Komentarze: 4

Poszlam na rower, sama, bez walkmena. Szukać odpowiedzi, jechalam, szybko, pędząc przed siebie, bez celu aż do tego miejsc, takie dziwne skrzyzowanie dróg, lubie to miejsce... skręcam w prawo, zmęczona już bardziej jade spokojniej, nie myśle, pustka, uciekam zostawiam za plecami to miasto. Maki, wszedzie wśród chwastów i klosów zboża, i już nie zazdroszcze im wolności, teraz czuje ją w sobie, również jestem wolna, sama decyduje, w ktory zakret skręce. Jest bosko, wiatr pieści wlosy, caluje twarz, niczym kochanek... Dojechalam do takiej górki (tam jak sie zjeżdża do plazy w Zalesiu, fructis) jestem tuż przed nią, przyśpieszam, pedaluje najszybciej jak moge, wiem, że jeżeli tam zza zakretu wyjedzie jakis samochód - może być kiepsko... Pedaly już same sie kręcą, nie panuje nad nimi i w końcu ten moment, zaczyna sie zjazd, podniecenie siega szczytu, WOLNOŚĆ! Odrywam dlonie od kierownicy, rozpuszczam wlosy, kloa kręcą się same, wiatr, wznosze rece w góre, zamykam oczy, skladam Tobie moje zycie (kim kolwiek jestes), lecz Ty nie usmiercasz mnie, pozowlileś mi spokojnie zjechać na sam dól, dziękuje (?)... W drodze powrotnej zaczelam sie zastanawiać, jak udowodnić, że to w czym żyje to nie Matrix, odpowiedź przyszla nagle. Odlączylam sie od swiata, zatrzymalam gdzies na poboczu, wylązając się cala i udalo sie, nie czulam nic, pustka, żadnej mysli, żadnych bodźców (ehh... te moje ekseprymenty z transowaniem). Matrix zawsze coś nam wkręca, ale czy potrafi przekazać nam pustke? Nie pustka jest na zewnatrz, nie ma już Matrixa, może kiedys byl ale uwolnijiśmy sie, dawno temu, pokonaliśmy Matrix... Wrocilam do domu i zjadlam miske truskawek, prawdziwych, slodkich truskawek... (I'M RELLY HAPPY) extra, sama sobie odpowiedzialam, yeah, jestem wielka :P.

graphitowa_roza : :
cze 10 2003 tonę w potoku moich myśli
Komentarze: 4

Już wiem, to nie jest Matrix, to moja schizofrenia... Czuje sie naprawde okropnie... i dziwnie... wydaje mi sie, że obudzialam sie dziś gdzieś indziej niż we wlasnym lóżku, świat odbieram jakby przez ściane... świat, jaki świat? Co jest prawdą, co zludzeniem, lepiej bylo żyć nie znając prawdy, ale czy warto przez cale życie ludzić sie zludzeniami? AAAAAAAA!!! P A R A N O J A . . . . . . Poslucham se Toola i już wogule zeświruje, na razie męcze Metallice, mam dość, otwieram oczy. I co widze? Ciebie...Aniele... (czyż to nie jest straszne, kochać kogoś kto nie istnieje?) kruszy sie mój świat (czy to może być początek depresji?) moja pewność siebie, przecieka mi przez palce, pragnę odpowiedzi, lecz wszyscy milczą.... czarne cienie, tanczą... nie, ja nic nie pilam.... to po prostu to slońce... slońce, czy istnieje naprawde? niczego już nie jestem pewna, grunt usuna mi sie spod nóg, nawet nie umniem szczerze spojżeć w lustro i powiedzieć "JESTEM", ide poleżeć na bujaku... otrząsnąć się...

graphitowa_roza : :