Najnowsze wpisy, strona 67


maj 15 2003 THX everybody
Komentarze: 1

Ja cie, ludzie dzieki za wsparcie (w sprawie popszedniej notki) poczulam sie lepiej, dzieki :). Co do Ciebie Betti, to chyba Cie poslucham i pozwole jej samej zrozumiec ze robi zle. A co do Twojej rocznicy to trzymam kciuki zebys juz nigdy do tego nie wrocila, DOPUKI WALCZYSZ JESTES ZWYCIEZCA, wszystkim to powtarzam, ale malo do kogo dociera, milo wiedziec ze jestes wyjatkiem, jeszcze pogadamy w szkole...o tym wszystkim... A everybody jeszcze raz thx za wsparcie, I'm stronger, I have a power, will be good, must be good. Jutro rano chyba zabjore sie za joging, to chyba bedzie lepsze niz ciecie sobie przedramienia, pobiegne se do parczku, sama raniutko, nad jeziorkiem... poszukac aniolow, bo one sa tu gdzies, miedzy wiatrem i powietrzem (chyba zaczne podejzewac sama siebie o schizofrenie), ok to no tyle, jeszcze nie zrobilam lekcji... qurwa nie chce mi sie, ale cicho, trzeba walczyc, I'm stronger...

graphitowa_roza : :
maj 13 2003 Historia upadlego aniola
Komentarze: 3

Aniol o zlotych wlosach i snieznobialych skrzydlach spogladal na ziemnie, spostrzegl dnia ktoregos dziewczyne. Zycie dziewczyny bylo grzeszne, nie wierzyla ona w Boga, i zatruwala swoj organizm alkoholem (oraz innymi paskudcwami), jezdzila na koncerty metallowych kapel i tanczyla z przyjaciolmi szalone pogo. Aniol widzial z nieba plantacje jej ciezkich grzechow, lecz jego blekitne oczy dostrzegly w niej cos jeszcze... Cos dziwnego, co tylko aniol dostrzec mogl, zobaczyl on piekno jej duszy, pragnienie sprawiedliwosci, szczescia i dobra zaklete w jej sercu. Wtedy Aniol zrozumial jedna z najwiekszych prawd swiata, zrozumial ze zaden czlowiek nie jest z natury zly. Aniol odkryl jeszcze, ze dziewczyna owa przypomina kopalnie najszczerszego zlota, lecz zloto owo zabrudzone bylo blotem grzechu i kurzem ludzkich slabosci. Aniol ogladal dziewczyne codziennie, az w koncu uswiadomil sobie rzecz straszliwa, poczul gleboko w swoim sercu, ze kocha ja... Idealnym aniolom nie wolno kochac nieidealnych ludzi, tak mowi jedno z praw i zasad Boga. Lecz Aniol nie umial powstrzymac sego goracego uczucia, zstapil na ziemnie, odnalazl dziewczyne i skradl jej pocalunek, najbardziej zakazany pocalunek w dziejach swiata... Aniol smakowal dlugo jej miekkich ust, nawet w niebie, u boku Boga nie byl tak szczesliwy... Jednak Bog dostrzegl grzech swego aniola, wprowadzony tym widokiem w gniew natychmiast rozkazal innym aniolom wsprowadzic nieposlusznego przed Swe oblicze. Kara za pokochanie czlowieka bylo wyrzucenie z nieba i kiedy Bog wyrzekl wyraz i wyrok ostateczny "WYGNANIE" mieszkancy ziemii uslyszeli grzmot i ujzeli blyskawice, aniol natychmiast zostal stracony z nieba, roztrzaskal sie o twarda ziemnie, polamal skrzydla i aureole... Inne anioly w niebie zaczely plakac nad grzechem sewgo brata ktory tak bardzo rozzloscil Stworce, ich lzy spadaly na ziemnie tworzac deszcz. A zjawisko to ukazujace grzmoty, blyskawice i deszcz nazwano burza. Od tamtego czasu za milosc aniola do czlowieka jest wymierzana kara wygnania z nieba i od tamtego czasu wygnaniu temu towarzyszy burza... Taka sama jak ta, dzisiejsza...

graphitowa_roza : :
maj 09 2003 Deszcz...wolnosc....
Komentarze: 2
Dzi[ tak jako[ wyszlo, ze wracalam sama do domciu, zaczal padac deszcz... Mialam na sobie moj koffaniutki czarny sweter, ale bylo mi zimno, co tam zimno, cala sie trzeslam, ale olalam moje porabane cialo bendonce odzwierciedleniem chorego umyslu, rozejzalam sie dokladnie, nikogo nie bylo w okolicy... Deszczowka splywala po chodniku i jezdni, zatrzymalam sie, rozlozylam rece, unisolam twarz, zamknelam oczy, wyobrazilam sobie jak kajdany na moich dloniach pekaja, jak lancuch z mojej szyi ssuwa sie i opada obok butow, jak za mna stoi moj aniol stroz i lampie mnie za rece, czy zastanawialiscie sie kiedys co to jest wolnosc? Prawdziwa wolnosc? Wyszeptalam wtedy slowa "ojcze... dziekuje, za to... za wolnosc... za to ze..." reszte dokonczylam w duszy, ale to bylo naprawde cudowne... Stac w deszczu i miec caly swiat w dupie, cieszyc sie przez krotka chwile, cieszyc sie z zycia. Lecz potem trzeba bylo ruszyc dalej, nie wiem jak dlugo tam stalam, ale jestem niemal pewna ze nikt mnie nie widzial chyba ze jakies zagubione pary oczy przytkwione do szyby... 
graphitowa_roza : :
maj 09 2003 Wszystko umarlo...
Komentarze: 2

Moja nadzieja zmarla wczoraj wieczorem, w pozszywanym na sile sercu zagniezdzily sie kolejnye bakterie zawane bolem i cierpieniem, ktore pasorzytuja na mojej milosci do pewnych ludzi... Wczoraj gadalam z Wojtekiem na gg, to fragmenty jego tekstow: "Ona chyba ciagle cpa...nie wiem..." "Ona WSZYSTKIM sciemnia" "nie znasz jej (jeszcze)" "nawet ja jej nie znam" to jest chore, niech ktos zatrzyma ten szalony pociag, ja nie chce jechac do stacji SAMOZNISZCZENIE. Ale i tak nie wysiade, bo w przedzialach sa uwiezieni ludzie na ktorych mi zalezy. Wlasnie, czemu tak przejmuje sie jakimis 2 cpunkami? Bezradnosc i bezsilnosc krzyzuja moja wiare na stalowym krzyzu gwozdzie sa z gorzkich lez a korona cierniowa z igiel... "Ona WSZYSTKIM sciemnia" a juz chialam wierzyc jej wtedy w kiblu, teraz juz nie wiem... To zawsze tak jest, zawsze jest "to juz koniec" "skonczylam z tym" "juz tego nie dotkne" a po jakims czasie znowu siega po to gowno, skazujac siebie i bliskich na pieklo. Przyjaciolki powtarzaja, to nie twoj problem, nie przejmuj sie tym, przestan o tym myslec, latwo im mowic, nie przejmuj sie...  Jeszcze niedawno, bylam tak szalenie szczesliwa, wyszstko znowu umarlo, od kiedy ubieram sie na czarno wszystko umiera, muzyka oglusza, kolor doluje... Lecz tak ciezko to zmienic, bo jednak sie to kocha, wloczylam sobie Nightwisha, ale nie potrafie odplynac z tymi dziwiekami... Smutek... smutek... smutek... i taka dziwna.... pustka....

graphitowa_roza : :
maj 08 2003 1 przerwa... a tyle sie wydarzylo
Komentarze: 3

O boszeee... ta notka to bedzie opis jednej przerwy, ale znajac mnie to bedzie baaaardzo dluga notka
 bo duzo sie wydarzylo, we mnie... Nudna lekcja polskiego dobiegla konca i choc wczoraj byla ladna pogoda,
 to dzisejszy dzien nie byl sloneczny i cieplutki, a ja glupia wzielam krotki rekawek. Wyszlam powoli
 z klasy przygotowujac sie na fale chlodu, ktora mniala mnie niebawem ogarnac. Nagle moja uwage przykula
 znajomo czarna plama, unisolam wzrok, tak to byla ona... Krotka wymiana zdan i juz szlam za nia do
 szkolenge kibelka swiadoma tego co za chwile nastapi. W moim umysle zaczelo klebic sie pelno pytan
 "Kiedy ostatnio z nia rozmawialam?" "A co bedzie jezeli jakis nauczyciel nas zauwazy?" "Czy na pewno chce
 tam isc?" glupie pytanie, oczywiscie ze chialam, jej czarna sylwetka majaczyla przede mna, zeskoczylam z 3 ostatnich
 schodow, podazajac za tym cieniem weszlam za nia do ostatniej kabiny. Wszystko OK nie ma zadnego nauczyciela.
 Zamknelam drzwi i w koncu nadszedl ten przelomowy moment... Tak szybko znalazlam sie w jej ramionach, fala
 uczuc zalala me serce i umysl. Bomba zegarowa ktora nosilam w sercu w koncu wybuchla. Jej zapach...
 przywiodl tyle wspomnien i tak wbil sie do umyslu, jej dotyk... kiedy ostatnio go czulam? To bylo chyba
 tez w jednej z kabin, dosc dawno, bo ona miala wtedy na sobie ta zielona kurtke... jak takie cos sie
 nazywalo? nie, nie pamietam... Tysiace obrazow, ktore probowalam pochowac zywcem wynuzylo sie spod ziemii
 i rzucilo sie na mnie, jej glos... To obudzilo najbardziej skrywane i mroczne zakotki mojej duszy, wspomnienie
 tej piosenki "Miraz" ... a co ona tak naprawde mowila? "....wreszcie po tak dlugim czasie...". W konu oderwalysmy
 sie od siebie i moglam przyjzec sie jej twarzy, jej oczy, zawsze w nich tonelam i to znowu sie stalo...
 Potem rozmowa, wspominanie przeszlosci, gdybanie o przyszlosci i niepotrzebne wzmianki o terazniejszosci.
 I wszystkie koszmarne wspomnienia  splywaly ze mnie niczym deszcz z platkow rozy i wsiakaly w podloge.
 Najbardzie zadowolilo mnie to, kiedy powiedziala, ze teraz wszystko bedzie dobrze, ze podniosla sie z upadku,
 niewiadomo dlaczego uszczesliwily mnie jej slowa, naprawde i szczerze, poczulam cieplo w sercu. Nie umniem
 tego nazwac, ale chyba mi na niej zalezy, zeby nie cpala, nie palila, mniej przeklinala, zeby zapracowala na
 zycie, na jakie naprawde zasluguje... Dziwnie drzalam przez caly ten czas, moze to z zimna? moze przez naplyw
 wspomnien? moze przez sama jej obecnosc? nie wiem... W pewnym momencie ktos chyba zapukal do drzwi, myslalam ze to nauczyciel, ale dzieki wszystkim bogom swiata, to nie byl on. "Ciagle sie boisz?" zapytala, odpowiedzialam jej szczerze tak, boje sie nadal, choc tak naprawde, to nie jest to lek przed przeniesieniem do wiochy, ale przed kolejnymi
 klutniami ze starsza, przed kolejnym bolem, wciaz sie boje bolu, ale tego juz nie dodalam. Opowiadalam jej o rzeczach,
 o ktorych nie gadam z przyjaciolmi, bo wiem ze tego nie zrozumnieja... Potem zapytala sie, czy za nia tesknilam,
 nie wiedzialam co jej odpowiedziec, bo brakowalo mi... brakowalo mi po prostu kogos czarnego, kogos kto by wysluchal i zrozumial, cholera ja chyba nadal lubie ten czarny cien, po tym wszystkim, zreszta ona nigdy nie byla wrogiem i z pewnoscia nigdy nim nie bedzie. Potem zadzwonil dzwonek, znowu znalazlam sie w jej ramionach, przytulajac ja na
 pozegnanie zrozumialam, ze wcale nie chce sie z nia zegnac, nie chce odchodzic od tego swiata, ktorego ona mi
 przybliza, to nie jest wygodne, zyc w 2 swiatach, ale ja nie umniem z zadnego zrezygnowac, bo kazdego kocham
 tak rozpaczliwie jak kocha sie kogos wlasnie umierajacego... Jeszcze ostatni raz zanurzajac sie w tych oczach nacisnelam
 klamke i wyszlam, majac balagan w duszy i umysle. Bendonc na zewnatrz powiedzialam jeszcze jedno slowo "czesc" i nie zdajecie
 sobie sprawy jakie to slowo jest cudowne, kiedy nie musisz mowic "zegnaj" , idac w gore po schodach, poczulam dziwne uszypniecie
 naprawde dziwne, mialam ochote biec i pobieglam, skaczac po 2 stopnie, totalnie zapomnialam gdzie mam teraz lekcje (co w tym nowego?)
 nagly przyplyw energii, pozytywnej energii, bylam szczesliwa, totalnie bez sensu, moja dusza rwala sie w gore, nie pamietam chwili
 kiedy bylam naprawde tak szczerze szczesliwa, nie pamietam... A Pauline i Anite to myslalam ze zacaluje, usmiechalam sie do ludzi
 ktorych wogole nie znam i smialam sie ze wszystkiego, rzucilam sie namwet Marcinowi Urbanowi na szyje i co najwazniejsze
 cala ta euforia byla bez ganji, wina czy czego tam jeszcze, LUDZIE MOZNA BYC SZCZESLIWYM BEZ UZYWEK, WIECIE????????
 Chcialabym, zeby ona tez byla szczesliwa, naprawde bym tego chciala... Boze czy spelnisz choc to jedno moje zyczenie,
 zeby ona tez byla szczesliwa? Przeciez nie prosze o nic dla siebie, wlasciwie to ja nigdy nie prosze o nic
 dla siebie... to byla 1 przerwa, a tyle sie wydarzylo, nadal pamietam te slowa "12 godzin, jeden taki obrut wskazowek, a tyle sie wydarzylo..." ciekawe, czy ona tez pamieta?  (a tak na marginesie to, to wszytko dzialo sie wczoraj).
 

graphitowa_roza : :