Komentarze: 6
Chwile długiej, boskiej samotności w czasie drogi do domu. W czasie drogi. Drzewa, przemyslenia i to jedno, drzewo... Im bliżej niego podchodzę, tym bardziej wydaje mi się piękne, nie wiem jak kiedyś mogłam normalnie funkcjonować bedąc od niego tak daleko, a ono coraz ufniej spogląda w moją stronę. Boje się. Bo jestem tylko człowiekiem, słabym i nieporadnym, boje się, że zawiodę, że niepodołam, że zranię nawet jeżeli nie będe chciała... Nic, absolutnie nic nie rodzi się bez bólu i absolutnie nic w moim życiu nie może być proste. Na drodze do drzewa stoją dwie osoby, choć właściwie nie osoby, cienie, cienie nie mogą wiele zrobić, ale mogą nawiedzać, mogą patrzeć, mogą płakać, mogą nienawidzieć... Ale ja jestem przyzwyczajona, do przeszkód, zawsze na nie trafiam. Te dwa śmieszne cienie nie mogą się porównywać, do drzewa. I tak rodzi się przywiązanie, lub tak jak było w "Małym Księciu"-oswajanie, a tam było to doskonale opisane. Gdyby ktoś choćby 5 miesięcy temu powiedział mi, że tak będzie, wyśmiałabym go.