Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05
|
06 |
07
|
08 |
09 |
10 |
11 |
12
|
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25
|
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
Archiwum listopad 2005
Mam nowe glany. Szaro-czarne. W poprzednich chodzilam 3 lata, ale
podeszwa pękła. Trzy lata w nich chodzilam, od sierpnia 2002. Trzy
lata i trzy miesiące. Mogłabym przechodzić w nich całe życie. Może
wiosną do nich wróce. Nie ufam nowym, nie sprawdzonym rzeczom.
Ludziom... prawie wcale juz nie ufam. Czas jest bezlitosny.
Archiwum rośnie, zęby sie psują. Niby tyle sie zmienia, a ja
ciągle chce tego samego i ciągle tego nie mam... może zwyczajnie
mi sie nie należy...
Bądźcie pozdrowieni, nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności.
Za to, że odczuwacie innych tak, jak siebie samych, zarażając się każdym bólem.
Za lęk przed światem,jego ślepą pewnością, która nie ma dna.
Za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi.
Bądźcie pozdrowieni...
Bądźcie pozdrowieni nadwrażliwi
Za wasz lęk przed absurdem istnienia
I delikatność niemówienia innym tego, co w nich widzicie,
Za niezdarność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością.
Za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
Za nieprzystosowanie do tego, co jest, a przystosowanie do tego, co być powinno.
Za to, co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
... ukryte w was
Bądźcie pozdrowieni Nadwrażliwi
Za waszą twórczość i ekstazę,
Za wasze zachłanne przyjaźnie, miłości i lęk,
Że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.
Bądźcie pozdrowieni
Za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was),
Za to, że chcą was zmienić, zamiast naśladować,
Że jesteście leczeni, zamiast leczyć świat,
Za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę.
Za niezwykłość i samotność waszych dróg.
Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
Pomieszajmy co najlepsze. Mieszamy mieszamy, wrzucamy wrzucamy iiiiiiiiiiii
buuuuuuuuuum. Grzyb atomowy na 59 metrów, fala uderzeniowa wstrząsa Polską,
Tatry wpadają w ramiona Bałtyku, Smok Wawelski sie krztusi, Kopernik w końcu
trafia palcem w nos, Syrenka odcina głowe Nike, poznańskie koziołki łamią sobie
rogi aaaaaa jaaaaaaa daleko od tego wszystkiego, w wirtualnym jeepie jak małpa
w dżungli, lepiej trafić nie mogło. Just get the cooooool... I ain't happy,
I'm feeling glad, I got sunshine in a bag, I'm useless but not for long, my
future is coming on oooooooooooooooooooooonnnnn... i juz w chmurach :D.
A może powinnam się rozciągnąć? Jak wyrzuta guma, tyle różowa co szara.
Mentalna samotność, tak rozległa i powszechna jak ten Internet. To właśnie
nasz ósmy cud świata - Internet. A ja mam Evangeliona i Ghost in the shell'a. (
Nie mowiac o Hellsing). Wszystkie ewentualne wizje przyszłości podobają mi się
coraz bardziej, tylko stoje z boku i obserwuje, gdzie potoczy się ten świat,
gdzie ci ludzie go pchają. Sama nie mam zamiaru go pchać, to fascynujące,
wmawiać sobie, że nie jest sie częścią tego wszystkiego. Bez świata sama
sobie światem. A może powinnam się rozciągnąć? Jak wyrzuta guma, tyle
różowa co szara. Mentalna samotność, tak rozległa i powszechna jak ten
Internet. To właśnie nasz ósmy cud świata - Internet. A ja mam Evangeliona i
Ghost in the shell'a. (Nie mowiac o Hellsing). Wszystkie ewentualne wizje
przyszłości podobają mi się coraz bardziej, tylko stoje z boku i obserwuje,
gdzie potoczy się ten świat, gdzie ci ludzie go pchają. Sama nie mam zamiaru
go pchać, to fascynujące, wmawiać sobie, że nie jest sie częścią tego
wszystkiego. Bez świata sama sobie światem. A może powinnam...