Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14
|
15 |
16
|
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23
|
24 |
25 |
26 |
27
|
28 |
29
|
30 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum czerwiec 2005
Teraz jest rano. Odtwarzacz CD mi nie działa :(. Dziś przyszli licealiści
dowiedzą sie, jakich szkół zasilą szeregi. W piątek rodzina wynosi mi się do
Londynu. Ja ciągle nad Mickiewiczem, chyba z własnej klepy przeglądam strony
uniwersytetów. Jest ciepło, a pieniądze wydam na głupoty. Mimo wszystko wakacje
zapowiadają sie zwykło. Jak zazwyczaj śpie na strychu. Rozleniwiam się, troche
się boje, że zapomne wszystkiego, czego się nauczyłam. To troche dziwne, ale
wyczówam zdecydowany brak Torunia. Heh... bede musiała dac laser w cdromie
do przeczyszczenia. Taaaaaa... wakacjeee...:). No i ciagle słucham reggae.
Jakoś dziwnie idzie mi ostatnio pisanie na tym blogu. Mam wakacje. Wolałabym
nie musieć spać. Na razie jest mi dobrze. Skończył mi się mój niebieski zeszyt
ze słonecznikiem, musze kupic nowy. To będzie juz trzeci. Skończyłam tam
pozytywnym wnioskiem, to dobrze. Życie jest takie przewrotne. Cel. Najpierw
zastanów się, co chcesz robić, a potem zrób wszystko, aby to robić. Reszta
nie będzie zbyt ważna ("Reszta jest milczeniem", ostanie słowa Hamleta).
Ot, tyle.
Nie ma odpowiedzi, którą chciałam usłyszeć. Ciągle niepewność (???).
Tylko słowa... "najprawdopodobniej"..."jeżeli będe w Polsce"... "ja mimo
wszystko chciałabym utrzymać z tobą kontakt" te dwa ostatnie zaskoczyły mnie,
potem tylko "sprawdzam poczte codziennie", "spotkamy sie w połowie lipca" i
"dzwoń zawsze po 22". Ciężko teraz przychodzą mi jakiekolwiek myśli. Wiązanie
faktów... czuje coś na kształt samotności. Jak to było? To nie tylko wyrok,
to postanowienie, świadome, dobrowolne przyjęcie losu w imię idei. Chyba tak.
Moje myśli są chore i chyba za poważnie mi. Najmę pajaca, nadwornego
błazna... Czasem trzeba pewnym rzeczom zwyczajnie pozwolić się skończyć.
Iść samemu, bez trzymanki. Jakież to wszystko głupie! Przeczę sama sobie...
Smutno, smutno i bardzo. To pewnie nie ma sensu. Wprawdzie w poniedziałek sie
dowiem, ale przeczówam. Czy raczej myśle realistycznie. Szkoda mi Pani Profesor
Wnuczyńskiej. To, że będe zaglądać tam, na UMK uznałam już za pewnik. Jednak
to niewiele. Polski z kimś innym... bleh... Szkoda mi, smutno tak jakoś...
źle, niedobrze tak nam wszystkim, większości IA. Cholera by wzieła tą cichą
nadzieje. Na podstawie tego problemu rozwarzam kwestie zaufania. Z dobroci
i prostoty (nie mojej) zrodziła się ta moja ufnośc. Wszystko jest przecież
na dobrej drodze. Opatrzność kocha swoich neurotyków. Ilu ich stanie w
szeregach nim skończy się? Nie chce zegarów czy kalendarzy, nie chce czasu.
Ufność względem losów świata i ludzi, nie względem drugiego człowieka.
Bowiem tą ufność już przerobiłam, przynajmniej w zakresie podstawowym.
Jeszcze tylko kilka kajdanów i będe wolna.
Boże, jakie dni są teraz długie. Noc już nie zaskakuje, nawet 15 po 9.
Gdzie te czasy, kiedy razem czytalismy sobie wiersze o aniołach, chcąc
sklecić to nieszczęsne przedstawienie jeszcze przed gwiazdką? Lada dzien
koniec szkoły. Mam wrażenie, ze bardzo sie zmieniłam i to na lepsze.
Czytałam desiderate. W zasadzie to wydaje mi się, że kilka jej fragmentów
udaje mi się spełniac w życiu, jak np: "O ile to możliwe,
bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi." ,
"Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem
radości." ,"Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia.", "Przyjmij spokojnie
co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości." (to podoba mi
się najbardziej, jakby rozumieć to szerzej, nie chodzi tylko o stawanie sie
dorosłym, czy w pełni dojrzalym, lecz raczej o przechodzenie z kazdego
roku na rok), "Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,
masz prawo być tutaj." (do tego mam sentyment), "I czy to jest dla ciebie
jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze." (tą myśl
mam zakodowaną głęboko, wychodzi gdy jest mi bardzo źle). Czuje, że
się zmieniłam. Jednak pewne pierwsiatki trwają bez zmian. Z uśmiechem zgodze
się na ciernie niemożliwości. Gdyby ich nie było, nie byłoby nawet bicia
serca. Gdyby zaś były możliwościami, byłoby tylko szczęście, a to dobiero
ziemskie zycie, jeszcze za wczesnie na samo szczescie. Nie umiem jeszcze
w 100% poprawnie układac zdan, to dlatego, ze ciągle gubie grzebienie.