Komentarze: 1
Gdzieś ponad tym wszystkim. Gdzieś wyżej. Tam gdzie czysta pneuma.
Spoźnila sie 25min. To nic. Przytulila, tak dluzej. Gadka szmatka. Zapach, tony wspomien, oceany uczuc. Cala ona. Jej smiech, oczy. W koncu powiedziala to, co chciala. Tyle malych, drobnych rzeczy, na ktore codziennie nie zwracalo sie uwagi zlozylo sie na to spotkanie. Dalam jej kiedys zeszyt z wierszami. Byl tam jeden wiersz o tytule 'bi', ktory byl doklejony tak, ze nie zauwazyla go. Dopiero niedawno przeczytala. A pamietam wigilie, jak zerwalam sie z pasterki zeby do niej pojsc. Wtedy sie jej zpytalam 'jestes bi?'. Powiedziala, ze wtedy nie myslala, ze mowie powaznie, ze mowic to kazdy moze, ale ten wiersz... Cie panie... Wdech, wydech, spokojnie. 'Bo ja cie kocham' 'to jest tak, jakbym miala sie toba opiekowac' 'ciezko to wytlumaczyc...ale' 'kocham'. Qrwa, czy mi sie to nie snilo? Bylo jak we snie. Autentycznie jak we śnie... Blagam, nie budzcie... Tyle czasu, Bea... Tyle zwrotnych kolejek losu, przyplywow i odplywow, ponad rok, a Ty... Przyszlas zeby mi powiedziec, ze kochasz, zeby przytulic. To jest ponad mnie. Przerasta przyzwyczajone do bolu serce. Wlosy. Dlonie. I jedna rzecz, ktora zabolala 'piątek?'. Nie chcialam mowic od razu, nie, nie piatek. Moze w wakacje... Takie zaproszenie, ze grzechem jest odmowic. Nie wiem jak ja to zrobie. Czy strach mnie przerosnie? Chwile utkane z czystej magii. Zapach. Glos. Sen? Qrwa... Tez ją kocham. To takie... chce juz do LO. Chce juz do LO tak samo jak chcialam w II kl. Te oczy... pierdole. Kocham. Kocham to zycie. Teraz byle do polnocy. Usmiechaj sie. Usmiechaj sie tylko do mnie, droga <moje imie>.