Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14
|
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Archiwum 14 stycznia 2006
Poranki takie jak ten.. już co sobote tak będzie? Samotne, zimne i jazz'owe.
Jeszcze troche i uwierze, że to lubie. W takie poranki czas płynie wolniej,
przynajmiej tutaj, na drugim piętrze. Może znowu powinnam zacząć sie bawić?
To daje tyle, że myśli są lżejsze. Usiąść za stolikiem, zamówić malibu z
mlekiem i bitą śmietaną, potem następne. Patrzeć na ludzi, jak tańczą,
rozmawiają, śmieją sie, flirtują i robią to samo co ja. Słuchać jak muzyka
sączy się z instrumentów, powoli i niespiesznie. Czekać tak ot, bez napięcia,
czekać bez oczekiwania. Jak przyjdzie to dobrze, jak nie to też wporządku.
Nie żeby było mi wszystko jedno, przecież czekam, to nic, że w tak cudownym
miejscu gdzie czas tonie w dymie i spojżeniach. To nic, że tak czekać moge
całe wieki. Całe wieki moge pić to malibu. Przez całe wieki, moge zapomieć,
na kogo czekam i stane się częścią tego krajobrazu. Obowiązkowo ze szkłem,
sama za stolikiem.