Komentarze: 8
Nie bylo co wrzucic do Winampa, zatem wrzucilam SOAD :). Slonce powoli zaczyna chylic sie ku zachodowi, za oknem slysze ptaki które podrafią drzeć mordy już od 4 rano, chlodniejszy wiaterek wpada przez szeroko rozwarte okno aby pobawic sie moimi wlosami, zlożyć niezdarny pocalunek na ustach i przyniesc ze sobą zapach.niespelnionych obietnic... Ile to już ich bylo w moim jeszcze krótkim i mlodym życiu? Zaczynając od najwcześniejszych lat (mamo, a dostane na gwiazdke tą lalkę? Tak kochanie, oczywiście że dostaniesz) plynąc w rzece czasu (mamo, też mogę tam jechać? Nie kochanie, nie dziś, ale obiecuje że jutro cie zabiore) rozbijając sie o skaliste wybrzeża (Klamaleś! Oklamaleś mnie tato!) próbując nie utonąć (Już nigdy się z nią nie spotkam mamo, obiecuje) próbując marzyć (Kochasz mnie? Oczywiście maleńka, zawsze będe z tobą) i wierzyć na silę (Bóg nie pozwoli skrzywdzic swych dzieci)... Wreszcie pojmując, wszystko to gówno prawda, tylko uczucie nienasycenia, żalu i wstydu... Nie chce już tak więcej, ja już nie będe skladać obietnic których nie dotrzymam. Lecz glupie i obląkane serce gdy tylko uslyszy (już więcej tego nie wezme, koniec z tym gównem, przestaje ćpać) to wierzy ze wszystkich sil, rozum wie, że z tej wiary wyjdzie tylko ból i kolejny żal...... w którym momencie życia posluchalam rozumu?..... otóż, w żadnym..... wierzę, w ludzi.... i w anioly.... wiem, glupia jestem....