Komentarze: 7
Ujmijmy beznadziejność mojego stanu krótko, żeby nie ptzynudzać. Mam dreszcze, choć wcale nie jest mi zimno, chce mi się żygać, choć zmuszalam się już i nic z tego, wyrzygać się nie mogę, czuje jakby mi ktos glanem deptal żelądek, zmuszam się do jedzenia, czuje że slabne, nejpierw byly dlonie, teraz już cale ręce są bez życia, momentami nie ździwilabym się gdyby odpadly, ucielam sobie drzemke po poludniu choć dlugo spalam w nocy i nadal czuje sie senna no i leb mnie boli, na szczęście nie za mocno. Tak to jest jak dopuści się kogoś do swoich czakr (nie chce mi sie tlumaczyć czym jest czakra, mam nadzieje że wiecie, jak nie to macie pecha :P), czuje sie rozjebana totalnie. Ucieka ze nie energia eteryczna, jak ona sie skończy (czyli jak cale moje cialo będzie takie jak ręce) to zacznie mi przez tą czakre uciekać dusza i pewnie umrę, a nikt nie będzie wiedzial czemu. Najgorsze jest to, że po ostatnich wydarzeniach nie mogę oczyścić, uspokoić myśli, czyli nie wprowadzę się chociaż w naprawdę leciutki transik i nie zamknę tej pierdolonej czakry. I to już dawno przestalo być śmieszne, chwila jak to Betti mi wtedy mówila? "Uwierz w to, musisz w to uwierzyć" Uwierzylam no i mam teraz,(lepiej wierzyć w nią niż wierzyć jej) ale nie Betti, ja sie nie gniewam, nie przejmuj się ;). Zaczynam się chyba nawet bać teraz....