Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18
|
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Archiwum 18 września 2003
Chciałabym pojechać na wakacje, wiecie? Po połowie września stwierdzam, że sierpień był lepszy i mniej rutynowy, a obecna monotonia jest...OKROPNA, niech ktoś coś zmieni w tym moim życiu, może nawet je wywrócić do góry nogami, wstaje rano i potrafie przewidziec jak ten dzien bedzie wyglądał, codziennie tylko karmię zmysły, wysysam wszyściutko do czysta. Żeruję na każdym usmiechu, wylizuję do czysta każde "głębsze" spojżenie i z niezmąconą uwaga słucham jakiś bardziej sensownych słów, ale ile można w ten sposób uzyskać, ile piękna wyssać niemal na siłę? Niewiele. Czego potzrebują do życia ludzkie dusze? Moja piękna i ciepła, to są podstawowe składniki, wiem, że zawsze ktoś kocha nas niż bardzie przypuszczamy, Z A W S Z E. Ale...
Tęsknię za nią, czasem tak boleśnie uświadamiam sobie jak mi jej brakuje, gdyby ona tylko mogła tu być, gdybym ja mogła być z nią, nie oglądałabym się już na nikogo i ta świadomość mnie przeraża... Tylko to jedno uczucie się tak naprawdę zaczęło, cierpię, ale kogo to obchodzi, wszyscy są zbyt zajęci swymi własnymi sprawami... pierdoleni egoiści, robisz dla nich więcej niż na to zasługują, a oni...ehhh
Nie wiem co robić z moimi wieczorami i chyba zacznę powoli znikać, zamykac się w sobie, nie chcę tego, ale mam przeczucie, niech ktoś mnie od tego uchroni, bo jestem tu tylko dla tego Drzewa (poprzednia nota), to taki punkt zaczepienia, który z dnia na dzien zyskuje na wartości, wraz ze wzrostem cierpienia, o ktorym nie mowie nikomu, bo nikogo to nie obchodzi.
.............................................