Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23
|
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 23 czerwca 2005
Nie ma odpowiedzi, którą chciałam usłyszeć. Ciągle niepewność (???).
Tylko słowa... "najprawdopodobniej"..."jeżeli będe w Polsce"... "ja mimo
wszystko chciałabym utrzymać z tobą kontakt" te dwa ostatnie zaskoczyły mnie,
potem tylko "sprawdzam poczte codziennie", "spotkamy sie w połowie lipca" i
"dzwoń zawsze po 22". Ciężko teraz przychodzą mi jakiekolwiek myśli. Wiązanie
faktów... czuje coś na kształt samotności. Jak to było? To nie tylko wyrok,
to postanowienie, świadome, dobrowolne przyjęcie losu w imię idei. Chyba tak.
Moje myśli są chore i chyba za poważnie mi. Najmę pajaca, nadwornego
błazna... Czasem trzeba pewnym rzeczom zwyczajnie pozwolić się skończyć.
Iść samemu, bez trzymanki. Jakież to wszystko głupie! Przeczę sama sobie...