Archiwum styczeń 2004, strona 1


sty 17 2004 Refleksje - niewazne
Komentarze: 3

Przeczytalam wlasnie czesc mojego majowego archiwum. Refleksje, oceany refleksji... Przeznaczenie i sens tego bloga ulegly sporej zmianie, tak jak wiele rzeczy. Ale jak czytam to wszystko pisane w czasie terazniejszym... widze jak ta mala, slaba, niezrozumiana, samotna, zagubiona (tak wlasnie -zagubiona) istotka przeistoczyla sie w kogos silniejszego, pewniejszego siebie, pelniejszego wiary, bardziej opanowanego. Nadal pamietam tamte napady histerii... chory bunt... czastka mnie ktora ulegla calkowitemu (???) wyciszeniu. W sumie to nie blog sie zmienil, tylko ja sama. Czytam notke "deszcz... wolnosc..." i jakos tak cos mnie sciska wewnatrz. Moze nie pod kazdym wzgledem zmienilam sie na lepsze... Jutro 18 stycznia, malo co o tym wiecie, bo pisze od maja... To co jest w notce "deszcz...wolnosc..." ..... ...... ..... ...... ..... ..... ..... ..... to jest wolnosc malowana pedzlem cierpienia, zniknelo cierpienie, zniknela gdzies ta dziwna wolnosc.... Koncze juz, bo czuje ze chrzanie. I gdzie sa anioly? Tylko ten zwany strozem mi zostal, wezwalam go wtedy, rok temu... od tamtej pory jest zawsze. Teraz bede przesiaknieta egoistycznym sentymentalizmem, dobra, niewazne. Niewazne.  Wystarczy, ze ja sama wiem, o co mi chodzi.

graphitowa_roza : :
sty 16 2004 About
Komentarze: 5

But my dream... this is not empty...

Topi sie i zamarza na przemian, wszyscy cierpliwie czekaja wiosny - przyjdzie. Bylam wczoraj na Wladcy Pierscieni, big niaaaaf, nie ryczalam, a myslalam ze bede, ale tak chyba lepiej. Sceny, muzyka, klimat, muzyka, aktorzy (oh Orlando...), muzyka, scena zniszczenia pierscienia... *_* tylko ze 3 godz w kinie i tyleczek zdeczko bolal, to chyba jedyna wada. Tyle o tym. Moje stany ducha sa takie, jak tego sniegu za oknem, szybko sie zmieniaja. Moze Luniak przyjedzie w ferie do mnie, Jezu jak byloby cudownie... Ale powiedzialysmy sobie, ze jak nawet nie da rady przyjechac to spotkamy sie w Toruniu i spedzimy tam ze soba dzionek :))). Wlasnie ferie, cute :). Potem cos jeszcze napisze, weny nie mam.... cos jakos...  

graphitowa_roza : :
sty 09 2004 Muzyka i ludzie.
Komentarze: 6

Sciagnelam sobie ostatnio kilka albumow. Poczowszy od Toola, poprzez Rhapsody i Korna, odbijajac sie od Offspringu, zachaczylam o Reh Hot Chili Peppers, w koncu zlapalam sie Ironow. Tia, duzo tego >:-]. Nie wiem co bedzie nastepne, moze Pearl Jam? albo Slipknot, moze Metallica, ale chyba nie, jeszcze nie wiem, ale ja nie o tym chcialam. Znaczy o tym, ale nie tylko. Wiecie, albumy, zespoly, piosenki dziela sie na 4 grupy. Takie, ktore przyswaja sie szybko i od razu zapadaja w ucho, nie trzeba sie z nimi oswajac, jak w moim przypadku np. Avril, Good Charlotte, The Rasmus itp. one podobaja mi sie juz na poczatku, bo sa "cool", ale po dluzszym sluchaniu, zapoznaniu sie i mimowolnym zapamietaniu slow owa muzyka staje sie nam perfekcyjnie znana, staje sie czasem wrecz irytujaca, bo znamy kazdy takt i nie ma w nim magii. Nie mowie, ze te kapele sa zle, nic z tych rzeczy, ale nudza sie, choc na poczatku byly takie super, juz niczym nas nie zaskoczą. Odklada sie je na polke, zeby wrocic do nich, czesto po dluzszym czasie i znowu odlozyc. Jest tez drugi rodzaj, jest to muzyka, ktora jak uslyszymy, to mamy poczucie, ze ja rozumiemy, choc nie znamy jej w pelni, ale wiemy o co chodzi, bo jest nasza, jestemsy jej czescia, kazda piosenka czy nowa czy stara jest tak samo urokliwa i nie nudzi sie, choc ją znamy. Ja mialam tak miedzy innymi z Blind Guardian, Metallica, Nightwish, Apocalyptica, Papa Roach i wieeelu wielu innych. Ale jest tez 3 rodzaj muzyki, ten moim zdaniem najbardziej niezwykly. Jak niektorych takich kawalkow posluchamy na poczatku to raczej nam sie to nie podoba, nie moze to do nas w pelni dotrzec, najpierw troche drazni, irytuje, mozemy stwirdzic, ze to nie dla nas. Ale czesto bywa tak, ze dajemy tej dziwnej muzyce szanse (chociazby z tego wzgledu, ze jest taka dziwna)i sluchamy jej dalej. Po pewnym czasie okazuje sie, ze rozumiemy te dziwne dziwki, poznajemy je na nowo za kazdym posluchaniem, z irytujacych zamieniaja sie w fascynujace i zaczynaja nam sie podobac coraz bardziej i bardziej. Ale nie ma takiego momentu, kiedy poznamy tą muzyke w pelni, kiedy w 100% ją odkryjemy, do tego potzreba by strasznie duzo czasu. Lecz nie zmienia to faktu, ze staje sie ona muzyka, ktora nigdy nie nie nudzi, bo ciagle zaskakuje i pasjonuje. Ja mialam tak z Janis Joplin, Red Hot Chili Peppers, Tool, Arcana, Dżem, Closterkeller, Kat, a przede wszystkim Pink Floyd i wielu innych. Jest jeszcze ten ostatni 4 gatunek muzyki. Charakteryzuje se on tym, ze nic nas w nim nie pociaga, nic nie interesuje i jest totalnie "nie nasz" dlatego nigdy sie do niego nie zblizymy, chyba ze naprawde bedziemy potrzebowac czegos egzotycznego (takim ewenementem byla dla mnie piosenka Peji i Sweet Noise). I wiecie, myslac o tym wszystkim, stwierdzam, ze z ludzmi jest bardzo podobnie, niemal identycznie. Ciekawe, jakim dla kogo jestem albumem... ;)

graphitowa_roza : :
sty 07 2004 Droga
Komentarze: 6

Nyu, mamy zajebisty nowy rok, wkoło pełno śniegu, zimno jak cholera, w szkole po staremu, w niedziele WOŚP (hyhyhyhyhy, Wino do boju!:)). U mnie wszytsko w miare ok. Przeczytałam se "Pielgrzyma" i opowiem wam tutaj o moim ulubionym ćwieczeniu jakie znalazłam w tej książce, o ćwiczeniu szybkości. Polega to na tym, żeby iść jakąś drogą, ale iśc bardzo, ale to bardzo pomału, prawie wcale sie nie poruszając, kroczek po kroczku. DLa niektorych moze to byc meczace, ale chodzi tu nie o to, aby dazyc do celu, tylko aby patrzec na droge, samemu stawac sie droga, jednoczyc się z nią, obserwowac. Jak sie tak idzie to mozna dostrzec strasznie duzo rzeczy, jakich nie zauwazy sie idac szybko, czy tez normalnie. A uslyszec ile mozna, no bosko ludzie po prostu. Bo jezeli bedziemy uwaznie patrzec na droge, dowiemy sie wielu rzeczy, i to wlasnie nasza droga nam powie, jak osiagnac nasz cel. I dzis tak jakos zawedrowalam sobie sama nie wiem jak, czekajac na kumpele, w powiedzmy ze, no w pole ;) I tam wlasnie wykonalam owe cwiczenie. Cos zajebistego, jak z czasem ukatywniaja sie wszytkie moje zmysly i to tak "ostro", jestem opadającym drzewem, targanym przez wiatr, wolno sunącym w dol lisciem, płatkiem sniegu, cząstka tego swiata, czuje kazda najmniejsza rzecz, ktora mnie otacza, szum czcin (bo czciny tez tam byly), spiewa padajacego sniegu, muuuuzzyyyykaaa. Rozumiecie? Moze nie, ale ja mam czasem taka klepe, ktorej nikt nie rozumie (co nie Luna?:P) i do nikogo nie mam z tego powodu pretensji :). Ok, to wsio :P

graphitowa_roza : :