Najnowsze wpisy, strona 35


mar 30 2004 na dwa
Komentarze: 2

Dzisiejszy dzien mozna by podzielic na dwa.

1. Deprecha, dol, zlosc, wogole total zjeb. Nie bylo netu a potem to juz sie wszytko na glowe posypalo, ale mniejsza. Najbardziej dobijajace bylo to, ze jak szlam sobie ulica uslyszalam jakis smiech nade mna, potem spadala na mnie jakas obrzydliwa ciecz, smiech byl glosniejszy i uslyszalam "jebac metali" no qrwa.... no comment.

2. Bartek zrobil net, alleluja :). Potem przyczepilo sie do mnie takie kurestwo, co przyplulo sie ze podobno odbilam jej chlopaka i chce mi cytuje 'najebac w szkole' dziewczyna plula sie jak nie wiem i juz spazmow macicy dostawala :) oczywiscie ja nawet nie pamietam kiedy tam sie widzialam z tym jej chlopakiem. Nie wyobrazacie sobie jak to kurestwo poprawilo mi humor, lol. Jej niezwykle ubogie slownictwo, brak kompetencji i pisanie na gg z predkosia zolwia bylo żenujące. Potem  śmieliśmy sie z tego z Bartkiem. Wgóle napad dobrego humoru :)

Rotfl & Lol

graphitowa_roza : :
mar 29 2004 This day
Komentarze: 2

Obudzilam sie i pierwsza rzecza którą poczulam byl okropny ból w calym kregoslupie. (efekty pogo) i tak mnie napierdala przez caly dzionek. Jakos wygrzebalam sie z lóżka zeby zobaczyc karteczke "<moje imie> pozmywaj naczynia po śniadaniu. Mama" bleh :/. Ale potem bylo już fajnie. Spotkalam sie z Janis i spedzilysmy póltorej godzinki chodząc po naszym wspanialym (inaczej) mieście. Wogóle to jest genialstwo, zeby wejsc do sklepu tylko zeby sobie na wózkach pojezdzic :). Potem obejzalysmy dwa filmy u mnie, naprawde nie myślalam ze mój kuzyn potrafi być aż tak upierdliwy :/. Wtedy siadlysmy sobie do kompa. Looz majonez. A ja nie spodziewalam sie ze zabawa chińską paleczką może być aż tak wciągajaca :]. Ogolnie dzien minal milusio, niaf. Szkoda tylko, ze jako takie dobrze filmy mi sie na dvd juz kończą, bo te dobre już zlookalyśmy. Byla opcja zeby jechac do kina, ale do skótku raczej nie dojdzie to nie dojdzie.

Metallica "Sweet Amber" - I love this

graphitowa_roza : :
mar 27 2004 ***
Komentarze: 2

You frozen, when your hearts not open...

Chcialabym znowu poczuć, ze świat należy do mnie i może w końcu zapanować nad tym wszytkim, bo tak naprawde, to jak jedno zlapie, to drugie mi ucieka, a po trzecim sladu nie widac. Chcialabym znowu czuć kazdy najmniejszy dotyk i najmniejsze spojzenie tak silnie jak kiedys, znowu ze szczegolow z uporem maniaka ukladac wieze Babel. I ludzic sie, ze mam cos wiecej niz tylko monitor i klawiature, ktore towrzą najswietrze sankturamium, gdzie zawsze bede powracac, absolutnie nie wiedzac po co. Chcialabym znowu umiec pisac wiersze, bo nie umiem juz tak dawno... a barkuje mi tego, nie moge znalesc alternatywy dla tego, ale moj dialog pomiedzy olowkiem i kartka jest taki... qrwa, pierdole. Ehhhh, pierdole. Jest dobrze, jest bardzo dobrze, no bo czego brakuje mi do szczecia. Aniola na parapecie, zapachu rozy, szczytu piekna w parującej herbacie, calego świata w ramach okna, czystej szczerej duszy w ludzkich oczach, szalenstwa we krwi i widzenia cudu w malej, rozkiwtajacej roslince. Tego mi potrzeba. Nici zrozumienia ze swiatem, jednosci z gwiazdami, czucia wody na dloniach, a nie H2O, najpiekniejsze chwile dnia jako chwile z muzyka, i dloni plynacych po klawiaturze, bolu w nadgarstku i spiewu olowka, ciszy żywszej i glosniejszej niz cokolwiek, ulamka uniesienia gdy poczuje wiatr, smaku pomaranczy.

A gdy sie zastanowie, co i jak i zobacze pustke i chlod, to nie panikowac, tylko ze spokojem wyjac pudelko zapalek i zapalic jedno malenkie swiatelko choc na chwile aby zobaczyc jakie jest piekne. Zyc. It's all.

graphitowa_roza : :
mar 26 2004 Nothing
Komentarze: 2

Red Hot Chili Peppers, no to tak relaksuje czlowieka ze az milo no... Zabiegana bylam przez ten tydzien i strasznie zle mi z tym bylo, nie wiem jak ja wytrwam w szkole sredniej, (a na studiach?) nienawidze zycia w biegu. Ale to nie wazne, teraz bedzie spokoj... jako taki, w najbizszym czasie... Goraca kawa z 5 lyzeczkami cukru, kiedy w czerwonym poranniczku usiade sobie na stole w kuchni i bede patrzec za okno, na krzak róży i usmiechne sie do siebie w duszy myslac "juz niedlugo zakwitniesz, mój kochany". Taaaa... Throw away your television.... genialna piosenka... Jest teraz taki okresik, kiedy po tych wszystkich spieciach moge powiedziec "dobrze mi", heh, a nie znowu tak dawno chcialam znikac/umierac... Anita kiedys napisala mi w liscie jakis cytat, chodzilo w nim o to, zeby wlasnie w tej najgorszej, najbardziej dramatycznej chwili, kiedy to myslimy ze nie damy juz rady dluzej, zeby wlasnie wtedy sie nie wycofac, nie poddac sie, bowiem po tej chwili przyjdzie przyplyw, ktory tak wiele zmieni na lepsze. Tak jest. Troche sie boje, ciagle, wbrew pozorom ja tez chcialabym cos powiedziec, tylko ze... nie umiem jeszcze. Ale dzieki temu wszytskiemu zlemu wrocilam do siebie, wiecie, to jest okropne zapomiec siebie, byc kims innym niz soba, wtedy jast tak okropnie, bleh passssssskuuuudnieeeee. Teraz musze sie zastanowic co zrobic z rzeczami ktore zaczelam, a ktorych nie skonczylam, a mianowicie, co z koralikami i wygladem tego bloga? Ehhh koraliki, zostaly 3 do pomalowania, czy to wogole ma jakis sens? Ano nie, kiedys mialo ale teraz... zawsze to samo drewno. A blog... czekam na pomysl, pojde za pomyslem, jak przyjdzie. Taaaaa, widze note o zabarwieniu osobistym, a miala wyjsc inna. No nie wazne, i wiecie, boje sie tego pierdolonego jutra... Ja nawet... sama nie wiem czy chce...

graphitowa_roza : :
mar 24 2004 Drut
Komentarze: 2

Dni otwarte. W X LO. Rozmowy z tamtejszymi uczniami uspokoily mnie, mam juz jako taka pewnosc ze sie dostane, wiem mniej wiecej na czym stoje, nie boje sie juz, juz nie. W zasadzie to nie wiem czy bede plakac po tym gimnazjum, czy wogole jest po czym plakac? Kilka osob, kawalki wspomnien, wlasna swiadomosc tego jakie rozne rzeczy dzialy sie ze mna w tych murach. Sentyment w sercu melancholijej istoty, tyle tylko. Bedzie mi brakowalo kilku istot, o wiekszosci zapomne, zapomne ich glosu, ich usmiechow, barwy ich oczu, moze potem rowniez ich imion, az w koncu calkiem zapomne, moze zostanie jakis impuls, jakis slad w sercu... Nie lubie tesknic, tesknilam stanowczo za duzo jak na 16 lat zycia. Slucham sobie "bede zyla" O.N.A., to w odzewie do wody mineralnej w innej notce, na innym blogu. Wiecie, tak szczerze, tak naprawde szczerze, to warto. Mam znowu cel wiecie, tak wam powiem, w tajemnicy, bo o moich tych takich tylko moich uczuciach to nie mowie. Ale tak, jednak mam go. I wiecie, warto bedzie sprobowac go osiagnac, oj warto. Ciesze sie, ze go mam, nawet chocby zaraz mial sie rozplynac, potrzebuje go. Musze sobie czasem powiedziec, o walsnie tak powiedziec sobie, walsnie tak, jak to tylko jedna jeden jedyny raz powiedziala. Potzrebuje, inaczej robi sie zle, zle zle... Są takie pierwsiastki bez ktorych nie umiem sie obejsc, bez "miecza" o ktorym tyle tu pisze, nie ma mnie. Pokrecona jestem a jednak zupelnie prosta. Druty mozna wykrecac jak sie chce. A ja chce. Chce wykrecac i patrzec na coraz to nowe ksztalty zeby potem znow wracac do tego pierwszego, prostego. Gdybym nie wykrecala i nie wracala nie moglabym go w pleni docenic, bo znudzilby sie. I tak jest w zyciu, ze mna tak jest. Odbijam sie, obijam, miotam. A wszytko i tak proste, jak drut. Taki metalowy, miekki. Drut, drucik, druteczek, prosty o fantazyjnych ksztaltach, drutek taki sobie druciany, z drutu. Drut, i tyle.  

graphitowa_roza : :