Najnowsze wpisy, strona 22


wrz 15 2004 szczegoly
Komentarze: 3

Ile jeszcze zostalo, z tej dawnej ja? Tej najdawniejszej, jaką tylko mogę sobie przypomnieć? Chyba tylko przyjemność czerpana z przeżywania niesamowitch historii, we własnej głowie. A z tej wcześniejszej? Chyba tylko przenoszenie wygładzonych historyjek na kańciatą rzeczywistość. Co mi za kilka lat zostanie, z obecnej ja? Na szczęście nie wiem. Czy ja kiedys wogóle będe naprawde, mentalnie dorosla? Może na starość. Pewna osoba wnosi mi presję i nienawidze jej i nie bede dla niej taka, jak ona dla mnie. Czerpie z tego pewną satysfakcje. Mniejsza. Szczegóły, malutkie, składają mi sie na codzienność.

graphitowa_roza : :
wrz 13 2004 manifest
Komentarze: 1

Manifest, zdania nagla zmiana. Nikt oprocz mnie nie widzi mego smutku, nikt nie widzi tez szczescia. Ale ja widze. A mi bardziej jednak radosc pasuje :P. Hiaaaa ale dzis byl fajny dzien, fajny fajny fajny. Lubie taka siebie jak teraz, kiedy taka jestem to samo bycie sprawia mi przyjemnosc. Manifest, tia. Zbyt wiele minelo dni bez mojego udzialu, wiec czas skonczyc z czekaniem na cos, co moze nigdy nie przyjsc, a ja nie chcialabym tak po prostu przeminac. Ten Hey, wdziera mi sie :D. Jeny ludki no wiecie, fajnie jest. W tej szkole jest fajnie. Musze ruszyc z miejsca, pojsc na spotkanie swojego spelnienia. Hey. W mojej klasie jest fajnie. Slowo fajnie jest takie empty. English your polish. Tiabadab tiabadab tiabadabadadab. Na razie euforia i tak dobrze, jak na ostatni stan ktory mnie dopadl. Tia :).

graphitowa_roza : :
wrz 11 2004 zamarzanie
Komentarze: 3

Siedemnasty miesiąc już od kąd tu przyszłam. Każdy miesiąc inny od drugiego. Archwium i fakt przemijania ciagle mnie przerazaja. I tak nikogo nie obchodzi co tu pisze. Robi sie zimno. Jak ja strasznie nie lubie zimna. Wlasnie przypomial mi sie moj sen. Mial w sobie cos z dzisiejszego dnia (kamienice). A gdyby z ta galeria naprawde wypalilo? To byloby coś. Chcialabym. Na razie rasta-jajo i schizy. Boże, gdzie ty znowu schowales sens? Ciagle mi go chowasz, dalbys już spokoj, boisz sie, ze zrobi mi sie za dobrze? Nie chce zamarzac. Boje sie zimna. Czuje, ze nie przetrwam tej zimy, sama nie dam rady. Nikt nie buduje już karmników, wycinają mi jarzębiny. Ludzie sami na chelb nie mają, co dopiero zeby sie podzielić. Wiec spojzmy prawdzie w oczy - zamarzne tej zimy. Ludzie, ktorzy mogliby mnie przygarnać sie skonczyli. Nie umiem sama dla siebie, sama z siebie przez siebie we wlasnym znaczeniu z osobistym efektem. Zlewa mi sie, rzeczywistość. Z tego co mi zostanie z podrecznikow kupie sobie pastele. Namaluje sobie szeroki usmiech na twarzy i cala zrobie sie radośnie kolorowa. Kiedy bylam mala śnilo mi sie, ze moja babcia sprzedawala balony w cyrku. Byly one prostokątne, a na każdym byl kawalek ląki. A niedawno plynelam wielkim, starym, drewnianym statkiem pirackim przez Wisle do Londynu. Ile jest obecnie wyslanych listow gończych na świecie? Czy za szczesciem tez mozna wyslac taki list? Poszukiwane żywe lub martwe. Byl kiedys taki wiersz "hej! krzyknelo szczescie w zlotej szacie -'wez mnie ze soba, bedzie fajnie'- wzielam je. Na drugi dzien, lezalo martwe". Qrwaaaa... blaknie mi w oczach, wszystko, każdy jeden czlowiek, wlącznie z lustrem. Źle tak jest. Nie znosze tak. Ehhh... to może niech już przyjdzie ta zima... Myslicie, ze zamarzanie bardzo boli?

graphitowa_roza : :
wrz 08 2004 zaglada Wrzechświata
Komentarze: 1

"Niektórzy wierzą, że ostateczna śmierć Wrzechświata przybierze formę Wielkiego Kolapsu. Grawitacja odwróci kosmiczną ekspansję, spowodowaną przez Wielki Wybuch, i przyciągnie gwiazdy oraz galaktyki z powrotem, formując z nich jeszcze raz pierwotna masę. W czasie gdy gwiazdy będą się zapadały, temperatura dramatycznie wzrośnie, aż cała materia i energia Wrzechświata skondensuje się w wielką kule ognia, która zniszczy znany nam świat. Widocznie prawa fizyki wydały ostateczny, nieodwałalny wyrok smierci na całe inteligentne życie we Wrzechświecie"

Apokalipsa wedlugo fizyków teoretyków, z ksiązki, która jakoś wpadla mi w ręce. Pogodzilabym sie z myślą, że po mnie, nie zostanie nic, że po ludziach nawet nic nie zostanie, i z zaglada naszej planety tez bym sie pogodzila, chociaż piekniejsze rzeczy niż ona widuje tylko w snach. Lecz zniszczenie calego naszego Wrzechświata? Nic, absolutne totalne nic nie pozostanie. NIC. Wiec jaki jest sens? Milości nie wytlumaczy sie fizycznie, lecz... po co tyle malych atomkow na świecie, których zobaczyc sie nie da, po co sprzedawca waty cukrowej, po co samoopalacze, po co dżdżownice, po co książki, po co szkoly, po co deszcz, po co pustynie, po co Internet, po co wojny, po co piękno, po co pingwiny, po co stary tapczan, po co anioly, po co, po co, po co ja, po co ty?
I dziwne wrażenie, cichy szept w glowie, glos Boga we wlasnych myslach, ktory swobodnie i jakby dla zabawy odpowie 'ot tak sobie'.
Tesknie za kims. Lepiej mi juz. Czarniejaca pustka jakos tak mniej czarna i pusta, ale to pewnie chwilowe. To okno musi byc otwarte, wiecie? Fruwak ma moj sweter. Fruwak ma cos jeszcze. Moze po zagladzie Wrzechswiata tylko Fruwaki przezyja? One sa do tego zdolne. A to by bylo naprawde piekne. Bawie sie, ze moj kapeć jest odrzutowcem, rozmawiam z lampą, podświadomie chce soboty. Koniec Wrzeświata może zaczekać. Zreszta ja i tak tego nie dozyje, wiec po co mi o tym myslec? Myslenie odsowa ta czarna pustke. Myslicie, ze to duza frajda tak jechac szybko rowerem w kasku (miec kask, nie ze rower ma kask:P) bo ja mysle, ze bardzo duza. 

graphitowa_roza : :
wrz 07 2004 chce byc
Komentarze: 4

Pidżama Porno sprawia, że jeszcze tu jestem. I Hey. Nie jestem jedną z tych, co bez lęku patrzą w ciemność i nie jedną z tych, co nie boją się ciąć na ślepo. I jakos tak za gardlo mnie cos chwyta, gdy zdaje sobie sprawe, ze jakiekolwiek z moich dzialan, ktore nie jest popychane miloscia, jest bez sensowne. Miłość. Ta o każdej barwie i dźwięku. Ta nieodwzajemniona. Jest jeszcze piękno, jakież ono cudne. Dobro, dobro to glebszy przejaw milosci. Chyba nieswiadomie wbudowalam do serca cos na ksztalt pacyfki, ale nie mam zamiaru identyfikowac sie z ta ideologia, to zbyt zobowiazujace, to za trudne, to nie dla takich, jak ja. Nie wiem po co tam jade, codziennie, nie mam do czego wracac, codziennie. A moze do weekendu tylko tak... nie no... i do muzyki. Jej obiecalam milość już dawno, na niej moge zawsze polegać, ona nawet nie wie, o moim istnieniu. Mogloby sie stac cos, co sprawiloby, ze poczulabym swe istnienie. A jeszcze kilka tygodni temu bylam taka szczesliwa i juz niczego wiecej mi nie bylo trzeba. Wiem czego to przyczyna. Jestem porąbana. Uzależnilam sie od tego. Zly czas. Nie najlepszy czas. Nie ma mnie. Nie umiem nawet zamanifestowac swego istnienia. No co jest? Nigdy tak nie bylo... to sie kiedys skonczy, prawda? I boje sie, przerazliwie sie boje, ze sie nie skonczy, a jak juz, to nie tak szybko. Nie ma mnie. Chce być.

graphitowa_roza : :