Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10
|
11 |
12 |
13 |
14
|
15 |
16
|
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy, strona 8
Smutno, smutno i bardzo. To pewnie nie ma sensu. Wprawdzie w poniedziałek sie
dowiem, ale przeczówam. Czy raczej myśle realistycznie. Szkoda mi Pani Profesor
Wnuczyńskiej. To, że będe zaglądać tam, na UMK uznałam już za pewnik. Jednak
to niewiele. Polski z kimś innym... bleh... Szkoda mi, smutno tak jakoś...
źle, niedobrze tak nam wszystkim, większości IA. Cholera by wzieła tą cichą
nadzieje. Na podstawie tego problemu rozwarzam kwestie zaufania. Z dobroci
i prostoty (nie mojej) zrodziła się ta moja ufnośc. Wszystko jest przecież
na dobrej drodze. Opatrzność kocha swoich neurotyków. Ilu ich stanie w
szeregach nim skończy się? Nie chce zegarów czy kalendarzy, nie chce czasu.
Ufność względem losów świata i ludzi, nie względem drugiego człowieka.
Bowiem tą ufność już przerobiłam, przynajmniej w zakresie podstawowym.
Jeszcze tylko kilka kajdanów i będe wolna.
Boże, jakie dni są teraz długie. Noc już nie zaskakuje, nawet 15 po 9.
Gdzie te czasy, kiedy razem czytalismy sobie wiersze o aniołach, chcąc
sklecić to nieszczęsne przedstawienie jeszcze przed gwiazdką? Lada dzien
koniec szkoły. Mam wrażenie, ze bardzo sie zmieniłam i to na lepsze.
Czytałam desiderate. W zasadzie to wydaje mi się, że kilka jej fragmentów
udaje mi się spełniac w życiu, jak np: "O ile to możliwe,
bez wyrzekania się siebie bądź na dobrej stopie ze wszystkimi." ,
"Niech twoje osiągnięcia zarówno jak plany będą dla Ciebie źródłem
radości." ,"Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia.", "Przyjmij spokojnie
co Ci lata doradzają z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości." (to podoba mi
się najbardziej, jakby rozumieć to szerzej, nie chodzi tylko o stawanie sie
dorosłym, czy w pełni dojrzalym, lecz raczej o przechodzenie z kazdego
roku na rok), "Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy,
masz prawo być tutaj." (do tego mam sentyment), "I czy to jest dla ciebie
jasne, czy nie - wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze." (tą myśl
mam zakodowaną głęboko, wychodzi gdy jest mi bardzo źle). Czuje, że
się zmieniłam. Jednak pewne pierwsiatki trwają bez zmian. Z uśmiechem zgodze
się na ciernie niemożliwości. Gdyby ich nie było, nie byłoby nawet bicia
serca. Gdyby zaś były możliwościami, byłoby tylko szczęście, a to dobiero
ziemskie zycie, jeszcze za wczesnie na samo szczescie. Nie umiem jeszcze
w 100% poprawnie układac zdan, to dlatego, ze ciągle gubie grzebienie.
Wróciłam z wycieczki. Myśli mam poplątane niemiłosiernie. Nie wiem wogole co
myslec o sobie, swoich powinnosciach, mozliwosciach i niemozliwosciach. Głupio,
że nie moge tu, ani nigdzie o wszystkim napisać. Dzis juz duzo nie napisze,
zmęczona jestem. Piątki to długie dni. Potem napisze więcej. Jest kilka spraw,
dużo niejasności, urojeń. Wiem, że powinnam się leczyć. Nagle koniec roku nie
stał się tak szalenie upragniony. Jak głęboko trzeba wejść żeby pojąć, żeby
zrozumieć kogoś obcego. Mam dziwne przeświadczenie, że to wszystko było
potrzebne, że musiało się właśnie tak ułożyć. Z czasem coraz więcej wychodzi
na zewnątrz. Czuje się rozdarta, podarta. Zwyczajnie boje się urojenia, jakie
moge stworzyć sama sobie, boje się kłamstwa, które może wyrosnąć ze mnie do
mnie. Bardziej skłaniam się do miłych niespodzianek, niż do rozczarowań.
Brakuje mi trzeźwego spojrzenia, wogóle trzeźwości. Nie tymi okularami patrze
na te rzeźby. Za dużo światła, oślepią mnie. Za jasne, zbyt proste, ja zbyt
rozmarzona i przestraszona. Dziś już za późno, potem napiszę inaczej.
Dziwne piaskowo-kiślowe rzeczy sie dzieją. To, że jeszcze nie ma wakacji to
jakis absurd ;). Gorąco jest. Myśle tylko o jednym. Szalenie przyjemna myśl.
Mama powiedziala, ze ona tez nie bedzie sie przejmowac moją srednią.
W przyszłym roku bedzie lepsza. Heh, mało tego, bedzie musiała być lepsza.
Będzie. Aż sie boje tej ilości nauki, jak sobie pomysle...aaa... Dobra, nie
bede martwic sie na zapas. Woda ma do siebie to, że wysycha i plam nie robi.
A ja i tak mysle o jednym :). Nie powiem o czym :P.
Zataczam sie, mam mgłe przed oczami. Powietrze jest słodkie, wszystko pachnie
bzem. Jest tak ciepło. Gdyby w zasięgu pojawili się kultyści natury nie
wachałabym się. Wiosna, ahhhh tak... Trawa wzrasta, szczypiorek tez.
Dusza wyrywa mi się z ciała, ucieka, w góre, w chmury. I wszystko bym
zrobiła, proście tylko. Są takie momenty w dniu, gdy jest mi tak dobrze...
Z mgły zrobiła się bariera, która nieprzepuszcza złych rzeczy. Jestem wręcz
odóżona, uduszona, utopiona, czy raczej zatopiona. To jakiś sen... sen nocy
letniej? Przeczytam to, obiecuje. Wszystkich was przeczytam. Akurat. Jest
tak dobrze... niech czas sie zatrzyma, chociaz na kilka sekund.. Jeszcze
troche i wszystkie moje ziemskie systemy padną, zostanie tylko niebo.