Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08
|
09 |
10 |
11 |
12
|
13 |
14 |
15
|
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22
|
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
Najnowsze wpisy, strona 9
Chce czegoś. Bardzo. Wiem, że to niemożliwe. Jak zawsze było z tymi sprawami.
Wiem, że będe musiała uczynić podwójny wysiłek, żeby osiągnąć nawet nie połowę
celu. Znowu trafiły mnie wszystkie strzały. I już po mnie. Moje życie jest
ostatnio takie zwykłe. A ogólnie to jest cykliczne. Moje drogie życie.
Wspaniała jest ta wiosna, aż można głowę dla niej stracić. Czasami prawie wierzę,
że krąży nade mną klątwa. Męcząca jest, ale lubie ją. Lubie czasem pisać tak,
żebym tylko ja wiedziała o co chodzi. Mam pewnien pomysł. Godze się na wszystkie
konsekwencje. Ja po prostu lubie siebie, lubie rozmawiać ze sobą i słchać siebie.
Sprawiam sobie przyjemność samym istnieniem. A jednak nie umiem istnieć sama,
tylko dla siebie. Gdzie tu sens? Anooo nigdzie.
Dwa razy tam byliśmy i nie było bestii. Więc będe musiała dostac zastrzyki :(.
Ale na szczęście nie w brzuch, bo wiadomo, medycyna poszła do przodu, na
wścieklizne nie robią już zastrzykow w brzuch, tylko w ramię, albo w okolice
ugryzienia :P. Przynajmniej tak mi wczoraj lekarz mówił. Jutro mnie zarejestrują,
więc jutro nie jade na pierwsze lekcje, moze caly dzien mnie w szkole nie będzie.
W kazdym razie czeka mnie seria zastrzykow :/. Już drugi raz mam umierać :P,
przedtem był wyrostek (to październik był), którego nie było, ale ja i tak nie
szłam z tym do lekarza. Teraz w sumie tez bym nie poszła, ale zostałam zmuszona
;). Tak w sumie lepiej. Mam nadzieje, ze do wycieczki sie juz wylecze z tego
wszystkiego. Nie chciałabym mierać na wścieklizne.. czytałam o tym troche w
sieci, podobno pojawia się wodowstręt. Ciekawe jak to jest...Ciekawe ile
lekcji mi przepadnie w związku z zastrzykami :].
Ma sie ten fart. Jak jechałam sobie rowerkiem, to dwa psy się rzuciły, z czego
jeden ugryzl mnie w noge :/. No cóż, przygoda była :]. Teraz siedze sobie z
opatrunkiem i bede miec zwolnienie z WFu ;). Tiaaa... ogólnie to zimno i nic mi
sie nie chce, a uczyc sie trzeba. Dziś pewnie pojade z dziadkiem szukać tego psa,
żeby sie dowiedziec czy byl szczepiony. Mam głęboką nadzieje, ze był.
Wścieklizna w 100% przypadków konczy sie zgonem. Nie wiem czemu śmiac mi
sie chcialo z całej tej sytuacji. A czułam, ze bedzie jakaś przygoda, to juz
wisiało w powietrzu ;).
Moja dawna i wielka miłość wróciła - Tool. Czasem mam wrazenie, ze to jedeny
sensowny glos, jaki moge uslyszec, a to juz zle :P. No, ale powaznie.
Wnusia weszla dzis do klasy zasłaniając oczy dłonią. Potem tak siedziała.
Powiedziała, że ma zapalenie spojówek. Nie wiem czemu, wywołało to we mnie
takie dziwne odczucia. Heh, w sumie to nie dziwne, zwykłe i pewnie naturalne,
tylko ja tak bardzo weszlam w swiat dziwnych uczuc, ze teraz normalne
odczucia wydaje mi sie dziwnymi. Czasem wydaje mi sie, ze zycie sklada
sie tylko z uczuc. Z atomow. Demokryt. Musze poczytac wiecej. We mnie,
cały czas, jest jakiś początek. Początek wymagający konca, albo chocby
punktu szczytowego, nie wiem czym to dokladnie jest. Jakby ludzkie zycie
mozna wpisac w schemat odwróconej hiperboli, całą młodość dąży sie do punktu
szczytowego, zeby po jego osiągnieciu moc zacząć spokojnie opadac.
Może to przez Kochanowskiego, moze przez trygonometrie mi takie mysli
po glowie chodzą. Czasem wydaje mi sie, ze jestem blisko tego punktu, nie
umiem tego opisac. Czasem zwykłe, codzienne płaszczyzny składają sie na
wręcz namacalną metafizyke. Potem zachodzi reakcja, miedzy tą metafizyką i
atomami mojej duszy, w efekcie czego mam dreszcze i genialne samopoczucie.
Od kiedy chodze do tego liceum stało się coś, co zmienia mi wizje świata
troche.. zaczęłam myślec. Powaznie. Wszystko się nakłada... Kiedys nałozy
sie tyle, ze wyjdzie poza granice tego świata... mmmmmm... dobrze mi tak myslec.
Myslec i czuc jednoczesnie.
Kitesurfing? Coasteering? Mountainboarding? Bungee? Skydiving? Poczytajcie
sobie :)
http://wiadomosci.o2.pl/?s=514&t=3059
Mi najbardziej podoba sie Kitesurfing i Downhill, chyba zaczne
uprawiac je we wlasnym miescie :D. Juz widze jakbym miala konstruowac z moimi
'ziomalami' wielki latawiec, plus deska i odpalac to na stolbudzie w jakis
wietrzny dzien :D. Cliffjumping tez fajny... tylko skąd ja tu klif wezme?
A jak bardziej wyobrazam sobie siebie przy basejumping'u to czuje jak mi
sie w srodku przewraca :P. Taaa... swiat jest pelen przygod, a ja przed monitorem
siedze ;). Może sama coś wymysle... w moim miescie to chyba zjazd w wozku z
Biedronki po ul.Mickiewicza(dla bardziej zapalonych, zjazd w godzinach
"szczytu"), a dla początkujących po Trkacie. Jakby to sie nazywalo?
Streettrolleyracing? Tymczasem piosnka Wyjście Ewakuacyjne - Chmielnik :P.