Najnowsze wpisy, strona 11


kwi 12 2005 wyrwane z
Komentarze: 3
Kawałki, skrawki, strzępki. Wyrwane z kontekstu. Plączą sie. Może i nie mają sensu, może mają go więcej niz mi sie wydaje. Ile dam rade przejść? Jak daleko się posune? Jak daleko posuną się inni? Ilu bedzie jeszcze tych innych? Co jeżeli nic sie nie uda? Czy będe potrafila być szczesliwą? Czy moje potknięcia smucą mnie bardziej, niż cieszą moje małe zwycięstwa? Co jeżeli do konca zycia w nic nie uwierze do konca? Ile jeszcze razy powiem, ze cos jest ponad mnie, a potem to zrobie? Ile razy stwierdze, ze cos jest latwe, a potem to zawale? A jakby bylo gdyby nie bylo Internetu? Jakby bylo, gdyby wyciąć kogoś z mojego życia? Kogokolwiek. Jak długo jeszcze przyjdzie mi usmiechac sie po prostu do nieba? Ile moich marzen bedzie na tyle silnych, ze strace poczucie rzeczywistosci, bez wzgledu na sytuacje, w ktorej sie znajde? Czy moge o sobie powiedziec, ze jestem dobrym czlowiekiem? Czy moge o nich powiedziec, ze są dobrymi ludzmi? Ilu naprawde chce byc dobrymi? A ilu jest? Ilu nigdy nie zostanie? A gdybym wtedy zlamala reke? A gdyby wtedy wydalo sie to, o czym teraz nie wiedzą? Po co nam te pytania? Nam? Nie, mi. Uciekł kolejny dzień. Dziwi to kogos?
graphitowa_roza : :
kwi 08 2005 półsny
Komentarze: 4
Jaaaa Ja, chce perkusje. I jest to zachcianka małego dziecka. Ale bardzo bym chciała, tak jak wielkie płótno w piwnicy, tak jak Woodstock, tak jak paralotnie i OBE. wszystko niby do osiągnięcia...ale.... no, właśnie ale. Ale to, ale tamto i w końcu tylko półsny upychane w poduszki. A wielki sen o wolności? Zeby po prostu iść. Spelnienie niemal wszystkiego z tego wymagałoby (przynajmniej w moim przypadku) niezależności. A niestety zalezna jestem i to bardzo, od mojej rodzicielki. Szczerze przyznam sie, ze bedac w gimnazjum liceum wyobrazalam sobie jako rozwiazanie wielu moich klopotow i wyprostowaniu kilku drog, teraz bedac juz w LO, mysle tak o studiach. Na studiach pomysle tak pewnie o zyciu calkiem doroslym. Tego co bedzie w zyciu doroslym na razie nie przewiduje. WSZYSTKO moze sie zdarzyc, a w sumie nic nie musi. A tymczasem, perkusyjny odlot, czyli Deep Purple - The Mule. Kiedys tak zagram, zobaczycie:P ;).
graphitowa_roza : :
kwi 05 2005 CKOD
Komentarze: 0
"Uciekaj stąd, póki masz jeszcze szanse! Uciekaj! Dobrze ci radze!" CKOD. Dzis byl taki dzień, kiedy pomyślałam, że źle mi. Facet dzis na dworcu zaczął się trząść, potem spadł z ławki, uderzył głową w peron, krew. Jakaś kobieta, podbiegła, złapała go i zadzwoniła na pogotowie. On leżał cały wygiety, jakiś chłopak przeskoczył przez tory, wziął patyk i włożył mu w zęby. Kilka chwil potem było słychać syreny karetki. Chłopak od patyka pobiegł znów przez tory, żeby sprowadzić karetke właśnie tu. Czerwone chusteczki higeniczne na zakrwawionej głowie, zakrwawionej twarzy. "Nie bedzie żadnej rewolucji!" CKOD. Sama nie wiedziałam co robić, sama nie wiedziałam co myśleć, nawet nie wiedziałam gdzie patrzeć, jak patrzeć... Nie wiem nadal. Nie wiem, czy naprawdę ide do przodu, czy stale zataczam kręgi. "Będzie bolało, cała dusza i ciało!" CKOD. Wtedy w lesie wysnuła marzenie, które było po części też moim marzeniem, tylko ona poszła o krok dalej. Odważniej. Wszyscy snujemy wielki sen o wolności. Założyć plecak i iść. To takie proste. To zasługuje na to poświęcenie. Czasem czuje, że rzuce sie ślepo w każdą herezje i sen, pokażcie mi tylko którędy. Nie potrafie działać w 100% sama jeżeli nie mam na karku misji z innych światów. Moich światów, które czasem chcą zaistnieć. Czasem czuje się tylko i wyłącznie sobą w moim własnym chaosie. "Teraz wiszę 4 metry nad podłogą" CKOD. Moje głosy są rozdarte, bo jest ich wiele. Nie moge zagłuszyć własnego krzyku, aby usłyszeć własny szept. Nie wychodzą mi rozmowy ze sobą. Sama siebie truje ironią i krzywym uśmiechem. Ciągle tak bardzo brakuje mi pokory, skruchy. A gdy zatrzymam sie... nie moge, przeciez musze sie miotać, uderzac i obijac, bo ta cisza.. Ta cisza prawdziwa utopi mnie, w nagiej prawdzie o mnie. I czuje, że są dwa życia, jedno które chcę wieść, drugie, które wieść powinnam. Dni opadają jak liście, kiedyś opadną wszystkie. A ja coraz bliżej rozstaju tych dróg. Dojść do ładu mi trzeba. Być nagą. Nieuczesaną, nierozczochraną. Być nagą wśród was, przed sobą, przed nagą prawdą. Czy ktoś kiedyś miał coś dobrego z mojego słowa?
graphitowa_roza : :
mar 30 2005 perkusja
Komentarze: 4
Wesoło. Radośnie. Skocznie. Fajnie. Jest perkusja. Która pewnie strasznie cierpi gdy łapię za pałeczki. Mieszka sobie w salce muzycznej w mojej szkole, która jest cudnym miejscem, co wszyscy od razu ją pokochali. Nie myslałam ze ta próbownia sie tak szybko rozwinie. Jeden wielki plus tej szkoły, przyjemniej sie wstaje o 6, gdy sie pomyśli o salce i perkusji, no i ci ludzie, rzecz jasna. Słońce i wiosna tez strasznie duzo robią. I muzyka, śmieszny, tani, polski rock (i nie tylko) z wp. The Mule - Deep Purple, tez, pokłony dla perkusisty. I 15stego kwietnia ide do Winiacza zeby zaczac uczyc sie wlaic w bębny. Winiacz sie ucieszył :). Ósmego moze pojade na koncert za 10zl, to mniej niż cena pizzy. Od osiemnastego nie bedzie polaka, az do konca kwietnia, 27go Wnusia ma wykład o Mickiewiczu, pojade na to. Jutro panoramy, w sobote drzwi i okna otwarte, moze zerwe sie z ostatniego pol godziny i pojade na KATAR do Odnowy. Oby kwiecień szybko zleciał. W wakacje bede uczyc sie grac na perkusji. Nie bede juz myslec o Woodstock. Układa mi s ie (no, może oprócz tych ocen, kością w gardle mi stoi ta nauka, a pierwszego wywiadówka). Dobrze, dobrze jest. Wiosna uczyniła to, co miała zrobić - cud. No, i tyle :).
graphitowa_roza : :
mar 26 2005 kolejny słoneczny dzień
Komentarze: 4
Dzis jest, prosze państwa, cudnie. To dzięki tej pogodzie i muzyce (stonsi w tej chwili). No i to ciasto, nie chce sie chwalic, ale mam pyszne ciasto w domu :P. Nie dzieje sie nic specjalnego, a jednak jest szczęśliwie. Przecież wiele rzeczy jest na dobrej drodze. Jeszcze troche i szkoła się skończy. Mam rzodkiewki w domu. Jak szkoła się skończy to będzie Dzień Szczęścia :D 24 czerwiec. Ile jeszcze dni? Przepraszam wszystkich tych, którzy polegali na moim systemie liczenia. Dużo mi sie spieprzyło :/. Wychodzi, ze od 30 marca bedzie 60 dni (od czego juz nie odejmuje rekolekcji, bo juz minely), od czego odejmujemy 5 dni wycieczki. Należy uwzglednic, że dzien rozdania swiadectw (ostatni dzien teoretycznej szkoly) policzylam jako 1, nie jako zero. Zatem odjac mozna jeszcze 1. Teraz kazdy powinien odjac sobie sam swoje dodatkowe dni. Ja odejme sobie matury (jakies 3-4 dni), gimnazjalisci odejmą sobie egzaminy, czyli 2 dni. Zatem w wypadku licealistów 60-5-1-4=60-10=50, a dla gimnazjalistow 60-5-1-2=60-8=52 dni. Jeszcze raz sorry, ale cos mi sie porąbało. Ale gimnazjaliści niech nie czują sie pokrzywdzeni, bo u nich to po wystawieniu ocen lekcji nie ma :P. Jeszcze 50 dni, jebany kwiecien, jebany maj i jebany czerwiec :P. Jutro Wielkanoc, zatem Wesolych Świąt wszystkim czytającym ów bloga. Jak widać zmieniłam szablon (Janis ziomie, big THX ;)). Ładny jest, no nie? I tak też myśle, że z obecnym układem rzeczy nie chce niczego innego, oprócz tego co jest na obrazku. Jak cudownie, że mam pole pod nosem :).
graphitowa_roza : :